Od grudnia zawsze powtarzałam z dumą, że nasza choinka wciąż stoi. I że się z niej nie sypie. Tak było w istocie. Choinka z Obi. Historia zakupu tutaj. Igły trzymały się jak przyklejone. Do tego stylowe, metalowe wiadro z Mikołajem. Po świętach i po przeprowadzce, które zbiegły się ze sobą i ze spadnięciem śniegu ja przeprowadziłam się na Mistrzejowice, a choinka na Mistrzejowicki balkon.
Dziś rano wyszłam na balkon, sprawdzić, jak wygląda tegoroczna wiosna. Przeciągnęłam ręką po gałązce. Nie osypała się ani jedna igła. Spojrzałam na choinkę. Była sino-zielona. Połowa gałęzi zwisała smętnie do dołu. Niespodziewany uwiąd.
Klementynka zawsze ripostowała moje choinkowe przechwałki. Kiedy rozpowiadałam, że choinka się nie sypie ucinała, że pewnie już nie ma się co sypać. I trzymamy goły kikut. Poniekąd miała rację. Choinka cicho i dyskretnie schła od środka. Okazuje się, że ludzie często miewają rację. Przynajmniej ci wokół mnie. Chyba jestem niepomiernie głupia, że mam tyle szczęścia. Ostatnio więcej niż rozumu.
Miałam wprowadzić sporą zmianę w moim życiu. Zabierałam się do tego od jakiegoś czasu. Nie jak sójka za morze. Ale konkretnie i metodycznie jak flamingi do przelotu nad Atlantykiem. I jak już byłam u celu, jak już mogłam usiąść na mecie, okazało się, że nie ma gdzie siadać. Że to zmiana na gorsze. Bezsens kompletny. A ci wszyscy ludzie, którzy nawet nie że odradzali czy nie aprobowali mojego planu, ale byli zwyczajnie ostrożni mieli rację. Aż zgroza bierze człowieka.
I myślę sobie, że czasami z dobrobytu ludziom się w dupach przewraca. Za dosadność leksykalną przepraszam. Ze mną na czele. Moimi codziennymi, nawracającymi zmartwieniami jest dla przykładu to, że pada nam Internet w trakcie oglądania filmu. Kiedy akurat nie zasypiamy i nade wszystko chcemy oglądać dalej. Albo jak przyjeżdżam do korpo i już nie zdążam na serwis Pana Kanapki. Albo jak potrzebuję elegancką koszulę i okazuje się w ostatniej chwili, że ona jak psu z gardła.
Albo że teraz jadę busem do Rabki. Słoneczne odbicia skaczą mi po ekranie jak złote koniki polne. Ekran wariuje od nadmiaru i natężenia światła i non-stop przestawia mi kursor w inne, niespodziewane miejsce, tnąc tekst w postmodernistyczną mozaikę. Kiedy on ma być klasycznie mimetyczny.
I nadal myślę, że mam sporo szczęścia. I nie tylko ja. Choćby ludzie mijani dzisiaj w Galerii Krakowskiej, których głównym problemem była za duża kolejka do przymierzalni w Stradivariusie. Stali tam równym rzędem, poobwieszani ubraniami do przymierzenia jak nasza śp. choinka bombkami. I mieli kieszenie wypchane szczęściem. A mieli go tyle, że już go nie widzieli.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!
A.Kawka
Fajnie się czyta, super tekst szczególnie końcówka.
„I mieli kieszenie wypchane szczęściem. A mieli go tyle, że już go nie widzieli.” > Dokładnie:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
haziaj
Znam metodę, która umożliwia pozbycie się problemów wynikłych z dobrobytu tj. przeniesienie się do budżetówki – na pierwszy rzut oka nic się nie zmieni, (paranoja jak wszędzie może ciut większa) i tak do wypłaty. Do pierwszego starczy, wpłynie gdzieś do 26go. BTW. podobne spostrzeżenie (tj. propocjonalny spadek poziomu intelektu do skoku dobrobytu) miał mój koleszka, kiedy Aga Radwańska zaprezentowała swój goły tyłek w publicznych mediach (a może to odreagowanie biedoty;))
PolubieniePolubienie
Bemikon
I love your polish – Znaczy się, wyszłam z jasikini, podeszłam do laptopa i tam był ten wpis. Każdy kolejny jest jak luksusuowy magazyn, z oryginalną okładką, nie dziwię się, że nie dajesz „filmów gratis”. Nie trzeba, nie trzeba.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Ojej. Dziękuję bardzo. :-)
PolubieniePolubienie
kolorowooka
nasza choinka długo mieszkała w niezłym zdrowiu podlewana i owiewana na balkonie, aż prszedł pan od remontów i choinkę ze sobą zabrał, obiecując, że” u niego przed domem będzie jej lepiej i w towarzystwie będzie..”
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Dobre sobie. Ale szczerze? Lepszy pan od remontów niż przedwczesny uwiąd. XD
PolubieniePolubienie
Mama z prądem i pod prąd
Dosadnosc leksykalna jak najbardziej na miejscu…
A ostatni paragraf jest piękny. Wszystko z Tobą dobrze, zmiany na gorsze mogą być pozorne tylko. Wciąż dostrzegasz te subtelne niuanse życia swojego czy cudzego….
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Mam taką nadzieję. Pozdrawiam serdecznie! :-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Odys syn Laertesa
„Okazuje się, że ludzie często miewają rację. Przynajmniej ci wokół mnie. Chyba jestem niepomiernie głupia, że mam tyle szczęścia.”…
Inne powiedzenie głosi „pokaż mi ludzi którymi się otaczasz a powiem Ci kim jesteś”. Więc z tego co piszesz nie może być z tobą tak źle (chyba że wolisz to powiedzonko o szczęściu głupich ;) ) zwłaszcza jeśli potrafisz tak zgrabnie wpleść w lekkuchny jak puszek tekst takie słowo jak „mimetyczy”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Mimetyzm jest i był podstawą większości technik pisarskich. Nawet jeśli dana technika budowała swoją mechanikę na jego gruzach. :-)
PolubieniePolubienie
Odys syn Laertesa
No tak rozumiem :) ale ja nie o tym, bo jestem przekonany że użyłaś tego słowa z rozmysłem ergo jesteś całkiem mądra (a nie głupia) ;) (taki był sens mojego komentarza)
PolubieniePolubienie
bubsatreides
Zaniedbałaś choinkę! Shame on you. Do tego ten niepokój, te natręctwa, co na to wujek Freud? ;)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Jaki niepokój i natręctwa? Skądżeś to wytrzasnął? O_O
PolubieniePolubienie
bubsatreides
Nadinterpretacja
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Jasna sprawa. ;-)
PolubieniePolubienie
jiuzhizi
What you need my son
Is a holiday in Cambodia, where people dress in black
Need a holiday in Cambodia, where you’ll kiss ass or crack..
;)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
I don’t think so.
PolubieniePolubienie
Patatak
Takie skojarzenie z „Dwanaście” Świetlickiego:
„Lecz przede wszystkim śnił mu się upiór, zombi, wysuszona choinka.
Obudził się o piątej piętnaście.
Ze strachu.
Ubrał się pośpiesznie, schwycił pod pachę upiorną choinkę, dopiero
teraz posypały się z niej rdzawe igły, zszedł ostrożnie na podwórko i cisnął
ją za śmietnik, zakrywszy jakimiś tekturami, gdyż klucz od śmietnika
zaginął mu już bardzo dawno w jakichś odmętach… Może dozorca nie
znajdzie tych zwłok za szybko, może nie będzie mnie podejrzewał, może
jakoś ujdę pogoni – pocieszał się naiwnie.
– Nowe Życie! – oświadczył mistrz, oddalając się od śmietnika”.
I drugie z „Jedenaście” tegoż:
„Może wystarczyłoby udać się tam, gdzie jest większy spokój, niekoniecznie
trzeba jechać aż do Mistrzejowic (…).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Bardzo ładnie siadło. :-) Dzięki za trafiony intertekst!
PolubieniePolubienie
Grand Mader
Agato, nie bądź dla siebie zbyt surowa. Problemy są rzeczywiście pierwszego świata, ale takie teraz masz po prostu. Życie jest długie i różne rzeczy się zdarzają. Absurdem wydaje się dopiero to, że nagle w pierwszym świecie, a ludzie dookoła mają te problemy pierwszego świata, zaczynasz mieć problemy swiata trzeciego. Wtedy dopiero rodzi się pytanie: co ze mną nie tak? Tekst bardzo dobry
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Nie jestem surowa. Jestem realistką, nie tragistką. Pozdrawiam ciepło! :-)
PolubieniePolubienie
Tochybaomnie
To prawda, im więcej mamy tym trudniej nam to docenić.
Ale mnie też wkurza, gdy pada internet podczas oglądania filmu, wrrr… ;-)
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta Wieczorowska
Haha. Problemy pierwszego świata. [*]
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Grand Mader
Tak ” w literaturze” są nazywane ;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba