So many layers of not me.

/ fot. Karolina Pląska

Zbieram z dzielni ogłoszenia “kupię mieszkanie w tej okolicy” i przyklejam je na lodówkę. Chcę pamiętać, że ktoś chciałby mieć takie życie jak ja, chociaż kawałek tego życia. Otodom to fajna sprawa. Pozwala ci wyobrazić sobie życie, jakiego nigdy nie będziesz mieć i obejrzeć wszystkie penthouse’y, apartamenty i premium wille tego miasta. A przecież to miasto to dla ciebie zimne kamienice, 850 zł kaucji, czekanie na przystanku pod Bagatelą, zawsze ze skręconymi od wilgoci włosami i zawsze bez parasolki, wyblakłe na słońcu graffiti na Mogilskim, zrobione na MDMA. 

Czytaj dalej

Bloki, kaptury.

Dusiliśmy się tamtym niebem, kruszyliśmy biel na smog, kruszyliśmy lód do wódki, odpalaliśmy jointy od palników.

Czytaj dalej

Dalej niż balkony.

/ fot. Dawid Wieczorek

To była miętowa maść na bóle mięśni. Teraz wszystkie koszulki z tamtego miejsca nią pachną. Ten zapach nie schodzi nawet w 40 stopniach. Potem cała szafa wybucha miętą, jest wspomnieniem tego lata, wdrukowanym w powietrze. Obrazy, supercut z tamtego lata. Boazeria na suficie i kasztanowiec za oknem, ramen na dowóz z Pyszne.pl i koty latające tak wysoko jak mole ubraniowe. Rossmann na skrzyżowaniu i mobilny internet, który śmigał jak światłowód. Ta kamienica stała na skrzyżowaniu miasta i mojego życia, zaraz pod nadajnikiem Play’a.

Czytaj dalej