/ fot. Nicole Mazul-Kulesza; listopad 2019, Las Wolski
Odkąd przeczytałaś „Radio Armageddon” Żulczyka piszesz już tylko w drugiej osobie. Ta książka cię znokautowała. Poza tym to tę książkę ci podpisał i nad nią uścisnął ci rękę. Zaraz po tym, jak obwieścił wszystkim, że niedawno odkrył „dobrodziejstwa ssri i wszystkim je poleca”. Zapisałaś to zdanie w zeszycie z Sailor Moon, a jego dziewczyna patrzyła na ciebie badawczo dwa rzędy dalej. Nie miała make-upu i nie miała naciągniętej twarzy. Nie wiedziałaś, czy świadczyło to, o jej słabej sytuacji finansowej czy niezłomności charakteru.
No właśnie. Najlepiej pisać na zaczynającej się depresji, kiedy już nie masz siły bawić się w coś takiego jak lustra i make-up, a włosy myjesz tylko do zdjęć. Tylko zdjęcia zbierają cię z podłogi i każą ubrać się kilka razy w miesiącu jak na demo okładki Vogue’a. Byle fotograf nie zjebał zdjęć i byle nie okazał się ruchającym modelki okurwieńcem. Zresztą nieważne, miałaś pisać. Pisać zamiast latać po mieście z eyelinerem po skronie i warkoczykami doplecionymi przez laskę, która upiera się, że grała w „Liście Schindlera”, chociaż nie wygląda na więcej niż 40 lat. Miałaś pisać. Kiedyś poznałaś ludzi, którzy uwierzyli w twoje pisanie i chcieli cię czytać. Chcieli czytać, poprawiać przecinki i sprawdzać nazwy substancji psychoaktywnych w internecie. W żadnym rozdziale, w żadnej scenie, w żadnej z list dialogowych nie przyłapaliby cię na ściemie. Twój psychiatra byłby z ciebie dumny. Dumny, że można tak umiejętnie wciskać kit.
No ale nie pisałaś od lutego, a przynajmniej nie to, co pisać powinnaś. Wydałaś opowiadanie o OD, o overdosie, o przećpaniu w magazynie „Ruski Pop”, a potem wyprowadziłaś się z pudełka po butach na Grzegórzach, w którym nie mieściły się już twoje współlokatorki i kontakty pluły ci w twarz iskrami. Dowiedziałaś się, co to bezsenność i plastikowe szafy z działu promocja z Ikei, które zawalały się na ciebie, kiedy chciałaś wyjąć z nich bluzę.
Przeprowadziłaś się, po to, żeby pisać, ale okazało się, że tamten strych był akwarium, przez które widzieli cię sąsiedzi, z którego ścian wychodziły mrówki, a z okien sypały się pająki. Napisałaś tam dwa teksty, nagrałaś parę rozpaczliwych video, połamałaś się na desce na Błoniach i wyprowadziłaś z wielką ulgą i oddaną kaucją.
Przeprowadziłaś się do lasu. To było twoje marzenie od zawsze, odkąd matka czytała Ci „Tajemniczy Ogród” i puszczała na VHS „Anię z Zielonego Wzgórza”, kiedy byłaś chora. Naprawdę nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego farbujesz włosy na rudo i z każdym mieszkaniem, z każdym strychem przeprowadzasz się coraz bardziej w głąb, aż do tego dnia, kiedy budzisz się, otwierasz okno i nieomal na śmierć straszysz wiewiórkę z gałęzi naprzeciwko. Już nie zasypiasz z widokiem betonu ani z łuną miasta kaleczącą ci niebo. Zasypiasz do cykad świerszczy, które grają nieprzerwany dźwięk bez końca i na zawsze, a ich „zawsze” kończy się dopiero z końcem lata.
Na myśl, że ktoś mógłby przyjść i zabrać ci las, chcesz przypiąć się do kaloryfera. Pod ręką masz kajdanki, więc zawsze możesz. Tu jest gazowe, tak że przez większą część dnia kaloryfer jest zimny i się nie spalisz. Tak robiłaś, kiedy nie chciałaś iść do przedszkola. Pamiętasz? Przyczepiałaś się do kaloryfera, a matka odrywała cię siłą. Old habits die hard. Bad habits die harder.
Las woła cię co wieczór, skosy zamykają się nad tobą, a ty nie piszesz tego, co miałaś, chociaż w głowie opowiedziałaś tę historię już sto razy, na sto sposobów, w stu różnych konfiguracjach bohaterów. Idziesz spać pod cieniem księżyca odbitym na ścianie i mówisz sobie, że tę historię możesz opowiedzieć tylko tam, gdzie się zaczęła, że ona jeszcze żyje tam, na Mogilskim, że ściany tej kamienicy jeszcze szepczą imiona bohaterów. Ale wiesz, że to nieprawda, to wymówka, kolejna wymówka i kolejna przeprowadzka, a Las Wolski jest przecież najpiękniejszy zimą.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super, to bardzo mi miło! Gdzieś tam, pod lasem, cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!
miedzianagora
A jednak terapia lasem najlepszą terapią jest 🌳🌲🍁
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Ostatnio stosuję terapię miastem i też daje radę :DD Dużo dobrego!
PolubieniePolubienie
kaas282
Z tego wszystkiego mieszkanie w lesie jest najbardziej ponętne, zabiera stres, uspokaja, daje luz. Jak w takim wypadku pisać???
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
No da się właśnie, luz też potrzebny, ażeby pisać. Nie da się pisać tylko ciągle i wciąż na jakimś wielkim wyspinaniu ;DD
PolubieniePolubienie
aksinia-kawa-pudelka
Pisz Panna tę książkę, bo będę musiała z nudy Żulczyka przeczytać ;) Poważnie, poprzedni wpis rozniecił nadzieję, a tu cisza… Rzuć czasem hasłem – pisze się, kolejne poprawki, podła redaktorka, wredny korektor, cokolwiek…?
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Agata Wieczorowska
Nie mam jeszcze redaktora :DDD
PolubieniePolubienie
pisaniezfilizankaherbaty
Wiele osób lubi się chwalić, że grało w jakimś filmie. Między innymi „Lista Schindlera”
Znałam nawet jedną laskę, która się chwaliła
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Może ta sama? XDD
PolubieniePolubienie
pisaniezfilizankaherbaty
może, to dawno było
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
:))
PolubieniePolubienie
Bet
Twój zachwyt nad mieszkaniem w lesie jest bardzo przekonujący i pięknie opisany. Miło, że wreszcie znalazłaś swoje miejsce w „moim” Krakowie:)) Niech zachwyt trwa, ale wiewiórek nie strasz !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Haha, nie straszę, tylko otwieram okna :) Pozdro!
PolubieniePolubienie
Renata Winczewska
Może nie piszesz (jeszcze) tego, co miałaś napisać, ale zdecydowanie zaczynasz pisać przystępniej… może najpierw musisz dotrzeć do stylu w którym to zrobisz. Może…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Dzięki, ale właśnie jak na złość chyba osuwam się w cięższe frazowanie ;>>
PolubieniePolubienie
Marzena
Też tak mam. Trochę smutne, że nie piszemy z takich ładnych powodów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Hę? A z jakich pisać „mamy”?
PolubieniePolubienie
Marzena
Nie znam jeszcze odpowiedzi.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Ok.
PolubieniePolubienie
Zib
Wracając do Armageddonu to nie jest dobre radio, to nie jest nawet średnie radio. To jest oczekiwanie na coś co zdarza się milion razy dziennie i nigdy.
Zaś druga osoba jest tylko jedna z osób w Twym bogatym Ego. Nie pomijaj innych, nie jesteś pojedyncza jak jakiś żul! 💗
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Żulczyk to być może nie najlepszy pisarz, jakiego znam, ale na pewno mój wielki ulubieniec i oblubieniec. Nie mi równać się do niego.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zib
Zacznij od równania się do najlepszych, inaczej po co żyć? 💗
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Ja się porównuję tylko do samej siebie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zib
No i co? Wypadasz od Niej gorzej czy lepiej. W dodatku od której SIEBIE?
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
No raczej lepiej niż to, co pisałam kilka lat temu. Trudno, ażeby było gorzej xDDDD
PolubieniePolubienie
Zib
Nie wiem? Czy bardziej to jest piękne czy porypane. Tak czy inaczej z pewnością na p i to się liczy. Co do psychiatry to strata czasu, nawet jeśli też ma dyplom terapeuty👻
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Mój ma wszystko <3
PolubieniePolubienie