Haszysz na hybrydach.

IMG_1154

/ fot. S_sylwia™

quotationPrzynajmniej nie ma sadzy i tego brunatnego pyłu, który wygląda jak sproszkowana śmierć i o którym wszyscy mówią […], że to kurz z ulicy, a to kurz z powietrza. […] Tu nie ma smogu. Są tylko bogaci ludzie, którzy zamiast starych pieluch […] palą haszyk na płaskich dachach swoich domów z widokiem na Kopiec Kościuszki, które sobie w tym celu pobudowali.

Mogę pisać tylko między czwartą a szóstą, kiedy noc wisi za oknem. Mogę pisać tylko, kiedy nie widzę tej dzielnicy. Powystawowe lustro z Ikei, wylicytowane za cztery dychy na Allegro. Meblościanka właścicieli z poupychanymi szpalerami moich książek. Szafa do której przykleiłam bilet na Czelwester, żeby mieć pewność, że nie zgubię go w stertach starych Vogue’ów kupionych po dwa ziko na Hali Targowej od bezzębnej staruszki, która już do końca nie wie, co sprzedaje. Plakat „Midsommar”, którym zakeiłam drzwi. To wszystko odbija się w szybie i to wszystko widzę co rano, kiedy zasiadam do porannego walenia w klawiaturę. Czasem walę w nią głową.

Czasem czuję, jakbym już wszystko napisała, jakby już wszystko ze mnie wyszło i jakbym już miała nie zetrzeć żadnego ponurego „S” z klawiatury mojego kieszonkowego Asusa. Mój kieszonkowy Asus kosztował cztery tysie i kupiłam go za hajsy z korków, których udzielałam napadowo na piątym roku, podkochując się w blondwłosym studenciku medycyny, który leciał do Lizbony na Erasmusa. Po pół roku przychodzenia na mój salwatorski strych i dukania Olá, bom dia, nie nauczył się wiele więcej, ale zawsze miał koszulkę od Lacoste i okulary Vogue’a. Zazwyczaj inne. Koleżanki z klubów Go-Go mogą sobie trzasnąć taki komputer raz w tygodniu i jeszcze im zostanie na paznokcie. Ale to nieistotne.

To jest godzina, o której okna przepuszczają rosę, bo ktoś zapomniał ogarnąć tu uszczelki. Kiedy przejeżdżasz palcem, zostawiasz mokry, zimny ślad. Przynajmniej nie ma sadzy i tego brunatnego pyłu, który wygląda jak sproszkowana śmierć i o którym wszyscy mówią z bladym uśmiechem, że to kurz z ulicy, a to kurz z powietrza. Równie modny co znienawidzony i wyparty smog. Tu nie ma smogu. Są tylko bogaci ludzie, którzy zamiast starych pieluch i opon palą haszyk na płaskich dachach swoich domów z widokiem na Kopiec Kościuszki, które sobie w tym celu pobudowali.

Nie znam sąsiadów, mój psychiatra dał mi oficjalne zalecenie lekarskie, żeby się nie poznawać. Co on tam wie, wszyscy ludzie, z którymi rozmawia mają na imię albo Napoleon albo Jezus Chrystus. Wszyscy boją się kotów, hodują bielunie na przyszpitalnym ogródku i są przekonani, że „Matrix” był filmem dokumentalnym. Psychiatra, którego chce przelecieć pół miasta, a który najbardziej lubi siedzieć w starym swetrze w Kobierzynie, otoczony wianuszkiem wyznawców. Czy ludzie naprawdę dzielą się na bogatych i masochistów? Czy nie ma już innych podziałów?

Na Woli Justowskiej jest jedna babka, która co rano krąży po kałużach, przyciska barkiem do ucha niewidzialny telefon, dyktuje godziny wschodów i zachodów słońca i poprawia niewidzialny warkocz w kałuży. Tutaj nawet psychoza jest bardziej wyrafinowana.

Nikt już nie zwraca uwagi na jeże walające się pod drzewami, one są tu elementem tła, symbolem statusu. Wiewiórki cieszą się jako tako większym poważaniem, czasem wjeżdżają na Instagrama z pięcioma tysiącami kupnych followersów. Na sprzedaż jest wszystko, nawet powietrze. Zaciągam się nim jak papierosem. Zamieszkanie na Woli Justowskiej bez sześciu zer na koncie to nie wynajem pokoju, to nawet nie wynajem strychu, to masochizm.

Studenci w powystawowych Conversach wylicytowanych nocami na Allegro, wynajmujący strychy i składziki na kosiarki. Te hybrydowe paznokcie, które co rano uderzają w rurki autobusu. Takimi hybrydami nie umiałabym się podpisać, nie mówiąc o zawiązaniu sznurówek. Kokaina na telefon dowożona w lśniących samochodach z szyberdachem i szoferem w czarnych okularach. Co rano w autobusie widzę te same twarze, te same psy, tylko hybrydy i rzęsy coraz dłuższe. Zamykam oczy, kiedy mój wzrok nadziewa się na Szpic miniaturowy. Wygląda jak skarlały lew, skrzyżowany z pawianem. GMO, inżynieria genetyczna z domieszką barwnika guma arabska. Ktoś kiedyś wysadzi tę dzielnicę.

Tekst napisałam pewnego mroźnego poranka, na Woli Justowskiej,
kiedy niebo miało kolor pudrowego różu.

24 myśli na temat “Haszysz na hybrydach.

  1. pokolenie95

    Mieszkam w Krakowie już tyle lat, a nigdy nie byłam na Woli Justowskiej. I po Twoim tekście mam ochotę to nadrobić. Twój styl pisania urzeka i jednocześnie przenosi nas w konkretny świat. Robi się dokumentalnie. Świetna sprawa. Zaczynam obserwować. :)

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Ultra

    Piszesz o najbardziej prestiżowej (czytaj: snobistycznej dzielnicy), ale słoma wyziera, gdy metka musi być widoczna. Nawet mój młody śmieje się,gdy widzi metkę na wierzchu, więc twierdzi, że idzie podstawówka.
    A dzielnica z czasem zepsieje, jak wszystko, co napuszone do granic możliwości.
    Serdeczności zasyłam

    Polubione przez 1 osoba

  3. bzymbzymk

    Hehehe Matrix to był film dokumentalny mocno koloryzowany na in +. Ten Matrix w którym my żyjemy obecnie w zasadzie od momentu zabicia nicości Tiamat to jest 100000000 rzecz gorsza od Matrixa. W zasadzie jest to rzecz możliwie najgorsza, że wszystkich możliwości. Jedno jest pewne. Nieświadomość to błogość. A nihilizm to już jest błogość największa ze wszystkich.
    A co do jakości powietrza no cóż..To są właśnie polaki. W trakcie IIWW zostawały zagazowane i swoje masochistyczno-martyrologiczne pobudki przenieśli do świata dzisiejszego. W trakcie IIWW krzyczał i zabijał niemiecki żołnierz ( na polecenia katolickich POLSKICH klechów) dziś ta materia przeniosła się na wszelaki hałas, który polaki ubóstwiają i którego nie są absolutnie świadomi. To samo z jakością powietrza. I tak komory gazowe niegdyś przeistoczyły się w dzisiejsze kopciuchy. Nie wiem jak jest w KRK. Ale na Dolnym Śląsku to się już wieczorami nie da wyjść. Zwłaszcza kiedy jest gęste powietrze i dym się nie ma jak unosić. Ale przecież polaki siedzą w domach przy Ferdynandzie Kiepskim, co ich obchodzi, że ktoś sobie chce pochodzić albo pobiegać albo po prostu spędzić czas na dworze. Najważniejsze, że do kaszanki/taniego browaru i jebanego debilnego serialu ma być ciepełko. Jak najtaniej i jak najtoksyczniej. A potem to pieprzone polactwo zdycha i nie może się nadziwić, czemu to tak jest. Upadek ZSRR to była największa tragedia jaka mogła się zdarzyć polsce. Dać polaczkom wolność to dać im zdolność tylko i wyłącznie do autodestrukcji i wyniku zakurwiście skrajnej głupoty. Obrzydliwie jebanej głupoty

    Polubienie

    1. Zib

      Aby Tobie bylo ciepło WYSTARCZY wyłącznie twoja własna głupota, setki kcal! Napisałbym człowieku, ale chyba bym przeszarżował 😁 Następnym razem czytaj po odstawieniu kiepskich dopalaczy i spróbuj ogarnąć i co chodzi! Nie piszę ogarnij, wystarczy dla ciebie jak spróbujesz🤫 może kiedyś, na odwyku?

      Polubienie

      1. bzymbzymk

        Zrób sobie eksperyment XD weź zioło, najlepiej zioło udaj się gdzieś gdzie są dobre warunki do obserwacji nieba nocnego zapal patrz się w niebo i poczekaj XD kosmici aniołowie/bogowie itd najczęściej się kontaktują jak się jest na haju. Pewnie dlatego że najłatwiej wywołać strach tym sposobem. Ale nie będę wchodził na wyżyny bo nie ma po co :P

        Polubienie

  4. Zib

    Tak brzydkie że aż sliczne😍 całkiem jak Twoja fryzura🤣.
    Jedziesz po krawędzi całkiem bez trzymanki, ale świat taki nie jest. To tylko Twoje sny.

    Niezła jesteś! 💖

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.