Mandale z kiepów.

psylo cybu

/ fot. Karolina Pląska, Diabelski Mostek

Truchleję. Przeleje się? Chluśnie wodą na wiecznie zimne i matowe płytki i nada im, na jedną krótką chwilę, blask jak z reklamy Domestosa? Jak nic zaraz się przeleje. Cholera. Szampon piecze w powieki i strasznie chce mi się podrapać pod rzęsami. Cholera, przeleje się lada moment. Łokciem wyłączam kran.

Bóle gardła budzą mnie nad ranem, złe sny odbijają się od zimnych ścian, a kiedy wyjeżdżam z pracy, nieprzytomna, pedałuję nie na to rondo. W okolicy Kopernika orientuję się, że moje książki już dawno posprzedawali na Beliny-Prażmowskiego i wytłukli talerze z Kleopatrą Aśki z góry. To były prawdopodobnie najbrzydsze talerze w całej kamienicy i serwowano na nich najbardziej przypalone dania, ale i tak uwielbiałam je pasjami i mogłam z nich jeść co bądź, bo nagrodą była, odsłaniająca się z dostojeństwem i spokojem, pośród nieprzeżutych kalafiorów i brokułów odsuniętych na brzeg talerza, koślawa twarz Kleopatry.

Kilka kropel spada rzędem do przepełnionego brodzika jak zerwany wisiorek. Taki dźwięk słyszałam tylko na filmach. Kucnęłabym, żeby złapać ciepło parujące z wody, ale wtedy brodzik już na pewno przeleje się z całą obfitością piany, zbitków włosów i pajęczych trupków. Te ostatnie przykleją się do nóg i trzeba je potem będzie strząsać, gramoląc się na zewnątrz.

Na górze pewnie słońce leniwie rozlewa się między oknami połaciowymi, a z dywanu, który wygląda jak wełna owcy wypasanej na psylocybinowej łące, wyrastają ostre brzegi cekinów. Kleiłam tu sukienkę na turniej, który zaskoczył mnie dwie noce przed wyjazdem. Co noc wyje tu boiler, grzejąc kolejne porcje wody. Zawodzi jak Colin z „Tajemniczego Ogrodu”. To jeden z nielicznych przypadków, gdzie lepiej pamiętam serial niż książkę. Teraz sama mieszkam w tajemniczym ogrodzie. Co prawda szałwia trochę więdnie na oknie, ale za to sukulent z Gran Canarii odżył i wyciąga sztywną mackę w kierunku szyby. Okna połaciowe znają wszystkie ścieżki pająków i kleksy mandali z kiepów zrzuconych z góry.

Jestem ciężka jak nasączona wodą sierść bernardyna. Chciałabym powoli wydostać się z potrzasku prysznica, ale wypadam jak rażona piorunem, który nomen omen, może w każdej chwili przywalić w dach, bo nie ma tu piorunochronu. Między kuchnią i łazienką nie ma drzwi. Nie ma ich też między górą a dołem. Zimno zsuwa się po śliskiej poręczy, która przypominałaby węża z Edenu, gdyby u dołu przystawić bliżej kosz z antonówkami. W górę wiją się schody pożyczone z latarni morskiej i nie mieści się na nich żaden odkurzacz. Pająki cicho spadają na dół, do kuchni, prosto w stojące na dwupalnikowej płycie indukcyjnej garnki. Emalia odpryskuje jak pomelanżowy manicure.

W dni kiedy nie ma słońca, wieszam na gwoździu słońce z muliny rozpięte szydełkiem na kole. Tutaj też wszystko udawane i wszystko na chwilę. Ale ten strych zdążył skatować mnie na tyle, że nie wyobrażam sobie się stąd wyprowadzić. Czy to zaburzenie jakoś się nazywa? Tak, ale mniejsza o kody choroby, bo w salwatorskich kamienicach i tak siedzą brodaci psychiatrzy i kiwają nóżką w spiczastym bucie jak do metronomu.

Z westchnieniem i z zimna zatrzaskuję brodzik. Nie przelało się.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!

45 myśli na temat “Mandale z kiepów.

  1. Celt Peadar

    Jesteś jedną z niewielu osób, która zwykłe, zwyczajne wyjście spod prysznica potrafi zamienić w literacką perełkę. Z kolei momentowi samego wychodzenia nadałaś wręcz Hitchcockowski klimat :) To napięcie czy się woda przeleje czy nie… Te pająki klejące się do nóg…

    Co do nazwy zaburzenia, to chyba jakaś „miejscowa” odmiana syndromu sztokholmskiego :D

    A z kolei to zdanie: „Jestem ciężka jak nasączona wodą sierść bernardyna” niewymownie mnie ujęło, jako posiadacza cudnego pieska :)

    Za takie teksty najbardziej lubię tu wracać :)

    Ściskam mocno!

    Polubione przez 1 osoba

      1. Celt Peadar

        Wyobrażam sobie XD Za głaski dziękuję w imieniu Buddy’ego, przekażę niezwłocznie :)

        Zapomniałem dodać w poprzednim komentarzu, że zdjęcie tutaj też masz super – materiał na modelkę :)

        Polubienie

  2. bfcb

    Dobrze się czyta. Lubię te Twoje małe realizmy, chyba bardziej niż nadaktywne psychodelie. Siłą jest tu detal, skompresowana forma. Zdecydowanie lepiej, jak sądzę, wypadają u Ciebie krótsze frazy, niż kilkulinijkowe zdania. Tekstowi przyda się porządna redakcję językowa.

    Polubione przez 2 ludzi

      1. bfcb

        Jasna sprawa – nobody’s perfect ;-) Pewnie nie powinienem się wychylać z uwagami, ale wiesz – przyzwyczajenie drugą naturą, a ja pół życia w redaktorskich kombinacie spędziłem, a to zmienia ogląd świata ;-) U Ciebie jest tak, że czyta się to dobrze, ale…. na pewnym poziomie świadomości języka czytałoby się lepiej bez paru różności zauważalnych dla redaktorskiego oka. Można się tym przejąć i poprawiać, ale można też olać. Skoro już tygodniki opiniotwórcze mają kiepską redakcję… Od kilku miesięcy znajduję regularnie rozmaite kiksy nawet w moim ulubionym „Tygodniku Powszechnym”, wcześniej trzymającym znakomity poziom językowy. Choć w nim i tak jest dużo lepiej niż w pozostałych tytułach. Odnoszę wrażenie, że odsetek ludności przejmującej się poprawnością języka i jego urodą szybko spada.

        Polubione przez 2 ludzi

      2. Zib

        Nie bądź gołosłowny, zredaguj ten tekst tak aby „czytało się się lepiej”. Komentatorzy ocenią.
        Odważysz się czy to tylko pic na wodę, tak jak połowa życia 20 to latka😝

        Polubienie

      3. bfcb

        Rzecz wygląda tak – redagować sobie mogę, a autor i tak jest instancją ostateczną. To on decyduje o tym, w jakiej formie tekst zostanie pokazany światu. Bywało, że autorzy bronili każdego słowa w swoich tekstach, jak Westerplatte. Niektórzy odrzucali 90% poprawek. Przez szesnaście lat pracy przy redakcji trafiło mi się może z pięciu autorów, którzy dostrzegali i dziękowali za włożoną w ich książki robotę. Nie zredaguję całego tekstu Agaty na Twoje życzenie, ale mogę wskazać kilka spraw, które bym zmienił przy pierwszym czytaniu. Tytuł książki/ filmu napisałbym tak: „Tajemniczy ogród”, a słowo „boiler” jako „bojler”. W frazie „Pająki cicho spadają na dół”, skreśliłbym „w dół”, bo nie da się spadać w górę. Zmieniłbym liczbę we frazie „siedzą brodaci psychiatrzy i kiwają nóżką w spiczastym bucie jak do metronomu ” – bo jeśli jest iluś psychiatrów (liczba mnoga), to powinni oni kiwać „nóżkami w spiczastych butach”. Przerobiłbym składniowo fragment „prosto w stojące na dwupalnikowej płycie indukcyjnej garnki z emalią wyszczerbioną jak pomelanżowy manicure” – domyślasz się dlaczego? Podobnie postąpiłbym ze zdaniem „Kilka kropel spada rzędem do przepełnionego brodzika jak zerwany wisiorek”. Takie tam i inne drobiazgi…

        Polubione przez 4 ludzi

      4. Zib

        Zawiodłeś mnie, to nie jest redakcja. To zaledwie korekta w dodatku niekoniecznie uzasadniona. Boil to słowo angielskie a jednak boiler pochodzi z francuskiego i używało się builer. Interpretacja nie jest jednoznaczna. Często używa się konstrukcji typu masło maślane dla podkreślenia pewnego efektu(spadanie na dól) nie mówiąc o tym że pojęcie dołu i góry jest nieprecyzyjne! Ależ nawet pięć tysiecy psychiatrow może kiwać jedną nożką. Przeciwko garnkom nie mam też żadnych zarzutow. No chyba że o to że gotowanie w poszczerbionych nie jest zbyt zdrowe.. Wisiorki i krople często są do siebie porównywane i można by użyć czegoś bardziej oryginalnego ale nie razi.
        A to że tytuł pisze się z cudzyslowem, wybacz to detal na poziomie niskich klas podstawowki.
        Co do wspominianego tygodnika to ja bym się do niego raczej nie przyznawał, co innego w latach 80tych. Było kogo czytać!

        Polubienie

      5. bfcb

        Przepraszam, że Cię zawiodłem. Tak jak wspominałem (zauważyłeś?), nie podjąłem próby redakcji, a zasygnalizowałem tylko kilka spraw. Skoro dobrze wiesz jaką pisownię „bojlera” zalecają słowniki języka polskiego, oraz rozumiesz, że dalsze słowa w tytułach piszemy małą literą (bo przecież nie o cudzysłów mi chodziło), to zapewne jesteś lepszym znawcą języka polskiego niż ja. Nie mogę więc podejmować z Tobą dyskusji na równie wysokim poziomie. Zwłaszcza o relatywizmie językowym. Przepraszam i już się nie będę tu wymądrzał. Także na temat jakości języka artykułów w „Tygodniku”, ani w latach siedemdziesiątych, ani osiemdziesiątych, ani nawet współcześnie. Wzmiankując „Tygodnik”, nie chodziło mi o zawartość merytoryczną (zauważyłeś?), lecz o język.

        Polubione przez 1 osoba

      6. Zib

        To rozumiem że Ty cokolwiek czytasz robisz to dla języka. Współczuję serdecznie. Polecam elementarz😁
        Jeśli chodzi o język to interesuje mnie każdy, nie tylko polski. Każdy, w którym ktokolwiek napiszę coś co ma sens. Im głębszy tym lepiej. Zaś moim profesorem od polskiego był starszy Pan z Lwowa.. Kiedy on mówił to słychać było różnicę pomiędzy ch a h. Pomimo tego zawsze najważniejsza była według niego treść a nie forma. Ale coż, nadal są ludzie którzy oceniają innych po tym czy mają czas na kaligrafię, a nie na zastanowienie się o czym piszą😁

        Polubienie

      7. bfcb

        Źle rozumiesz i dlatego nie musisz mi współczuć. Czytam dla przyjemności płynącej z treści. Lubię jednak, gdy tekst jest napisany poprawnie ortograficznie, składniowo, interpunkcyjnie. Ale rozumiem, że Ty wolisz inaczej. Szanuję to i nie podejmuję dyskusji z Twoją stanowczą opinią.

        Cieszę się, że interesuje Cię każdy język i cenisz głębokie sensy. Ja również je cenię.

        Twój Pan ze Lwowa, to jeszcze nic, kiedy mój Pan z Wilna mówił, to było słychać różnicę między „który”, a „ktury” (żart – to dla jasności). Sądzę, że Pan ze Lwowa nie ucieszyłby się z nieortograficznego pisania nawet bardzo głębokich treści. Wydaje mi się, że zyskują one powszechniejsze uznanie, gdy są napisane poprawnie językowo. No chyba, że pisanie nieortograficzne zwiększa głębię filozoficzną pisarstwa.

        Zdaje się, że nie zrozumiałeś o czym napisałem w pierwszym wpisie pod postem Agaty. Naprawdę odebrałeś to jako ocenę. Powtórzę zatem – „Dobrze się czyta. Lubię te Twoje małe realizmy…” A dopiero potem wspomniałem o tym, że może warto coś zmienić, by było jeszcze lepiej.

        Moim zdaniem postęp w każdej formie działalności bierze się z chęci poprawiania tego co się do tej pory zrobiło, tak by następne rzeczy były jeszcze lepsze. Zamykanie oczu na niedoskonałości chyba nie jest najlepszą drogą do rozwoju. Mogę się jednak mylić.

        Polubione przez 4 ludzi

      8. Zib

        Wspaniale jest mieć do czynienia z kimś tak zgodnym, wyrozumiałym a w dodatku dowcipnym.
        Niestety niezbyt dbającym o to, o co sam postuluje. Nie będę się pastwił nad kilkoma użytymi przez Ciebie konstrukcjami ale zapytam co miałeś na myśli używając ” redaktorskich kombinacie” bo jest to dla mnie prostego człowieka zbyt skomplikowane?
        No i w sprawie tzw. braku ocen. Uwielbiam ludzi(wszystkich ale szczególnie takich jak Ty)którzy wszystko zawsze robią lepiej a moze nawet najlepiej.. Tylko nigdy nie mają czasu albo ochoty.
        Na przyszłość jeśli krytykujesz czyjąś pracę, obojętnie od tego jaką, pokaż że potrafisz to zrobić lepiej😁

        Polubienie

      9. bfcb

        Bardzo dziękuję za wielkoduszność i rezygnację z pastwienia. W rewanżu mogę zaproponować to samo, też nie będę się pastwił.

        Redaktorski kombinat, to duże wydawnictwo.

        Nie zauważyłem miejsca, w którym napisałbym, że „wszystko zawsze robię lepiej a może najlepiej”. Chyba to sobie wymyśliłeś. No i te wielkie kwantyfikatory….

        Nie krytykowałem Agaty (znów nie zrozumiałeś), tylko podsunąłem pomysł jak można ulepszyć jej tekst. Oddając go do redakcji – bynajmniej nie mojej!

        Uważasz, że jeśli ktoś poddaje krytyce film, obraz, piosenkę, to musi go umieć zrobić lepiej? Trochę dziwne podejście, ale je szanuję.

        Aby nie przedłużać dyskusji i nie zaśmiecać Agacie bloga zobowiązuję się na przyszłość iść za Twoją sugestią i chwalić bez żadnych zastrzeżeń.

        Polubione przez 1 osoba

      10. Zib

        Ja nie miewam ambicji do tego że to co pisze na jakąś istotną wartość. Chodzi o zwrot- redaktorskich kombinat- cytując dokladnie.
        Czy uważasz że zakładając Koronie trzeba krzyczeć : uważam się za króla – to nie żart. Uważam że jeżeli ktoś nie umie śpiewać to powinien powiedzieć co najwyżej że mu się podoba lub nie, a nie pouczać jak to należy robić. Taka drobna a jednak dla niektórych dostrzegalna różnica.
        Poza tym jedno maleńkie pytanie. Czy dużo czasu spędzasz przed lustrem?
        A zresztą, nie odpowiadaj, zamiast tego czasem się do siebie(chociaż) usmiechnij.

        Polubienie

      11. bfcb

        Nie napisałem, że masz ambicje, więc nie musisz się z niczego tłumaczyć.

        Redaktorskich – to przecież literówka – ma być redaktorskim. Bardzo przepraszam za nią i za wszystkie inne błędy, które popełniłem pisząc szybciutko odpowiedzi pod postami.

        Co to znaczy „zakładając Koronie”?

        Co do pouczania – wydawało mi się, jasno napisałem, że więcej tego nie zrobię. Czy mam powtórzyć? Dobrze. Już nie będę! Wystarczy, czy jeszcze masz ochotę napawać się swoimi niezwykle ciętymi, głębokimi ripostami?

        Nie wiem ile czasu spędzam przed lustrem, ale sadzę, że nie więcej niż kwadrans, ale raz na trzy dni. Tyle ile potrzebuję na golenie.

        Tobie również życzę uśmiechu.

        Polubione przez 2 ludzi

      12. Zib

        Na ogół prawda do mnie dochodzi nawet przykra. Choćby taka że nie ma co się kopać z koniem. On nie zrozumie.
        Imię musisz odpowiadać za konia kombajnisto. Tym bardziej za mnie😁

        Polubienie

      13. Zib

        A myślisz że koń zna Twoje imię Krzysiu? Po pierwsze, nie jestem kombajnistą i forma nie ma dla mnie znaczenia, po drugie co Tobie do moich racji. Znowu ustawiasz się w pozycji autorytetu. A po przeczytaniu już tylko kilku Twoich wpisów zasnąłem z nudów. Jeśli chodzi o styl pisania jest raczej gimnazjalny, bez duszy i emocji. W porównaniu z Agatką…, nie, tu nie ma żadnego porownania. Nie dziwię się ze nie odważyłeś się na tzw. redakcję.
        Uprzedza Twoje uwagi, ja piszą tylko dla siebie i nie robią redakcji ani korekty(na ogół)😁 Pozdrowienia dla Ciebie i lusterka.

        Polubienie

      14. Agata Wieczorowska

        Jasne, pewnie tego nie powiesz o mnie, ale jestem mocno za rozwojem i ulepszaniem warsztatu. Na dziś oto mój top level, wyżej nie doskoczyłam :DD mam nadzieję, że to przede mną. Big pozdro!

        Polubienie

  3. Ultra

    Interesujący obrazek z pająkami i schodami w tle. „Tożsamość tymczasowa” odpowiada tym opisom, a słownictwoprzenosi w inny wymiar.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubione przez 2 ludzi

  4. Zib

    Coż rudzielcu, to jest piękne i ohydne. Przypomina mi kino włoskie z lat 70 tych. Choćby Feerię to czy Felini. Piękno pomieszane z brzydotą. Ohyda sytuacji wraz z pięknem opisu, powiedziałbym artyzmem naturalizmu, który powoduje to że czytając Twój tekst widzą scene. Niestety 🤣 nie widzę w tym Ciebie pod prysznicem. No ale może tego by moje stare serducho już nie wytrzymało.
    Pozdrowienia, Twoje teksty są super, tylko coś ich mało 🐱

    Polubione przez 2 ludzi

  5. Bet

    Koniecznie zawołaj hydraulika! Nie ma co liczyć na siłę grawitacji pomimo, że Salwator leży znacznie powyżej poziomu Wisły:))) Co innego takie pająki, które spadają ignorując zbyt kręte schody…

    Polubione przez 3 ludzi

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.