/ fot. Karolina Chaja, Mały Rynek
Przeciskam się przez dwa wielkie słupy, jak mniemam stalagmity, groźnie wyrastające z podłogi. Schylam głowę, bo z góry też nastają na mnie podobne, solne wypustki. Z siatkami zakupów ledwo udaje mi się przecisnąć do recepcji.
Zmęczona Krakowem, pracą, a przede wszystkim sobą postanowiłam poszukać ukojenia w jednej z tutejszych grot solnych. Co prawda groty ogłaszają się głównie na jesieni i głęboką zimą z powodu gorszych niż złe stanów powietrza, to dzisiaj po pracy stwierdziłam, że moje zdrowie psychiczne i fizycznie nie może czekać aż tak długo. Na recepcji wita mnie promienna, zmutowana do niewyobrażalnych rozmiarów bryła soli, świecąca jak reklama pierścionka zaręczynowego z brylantem.
– 8 zł za godzinę, ale można też wejść na Multisporta. Wpuszczamy o pełnych godzinach – dowiaduję się od progu. Pani z obsługi łyska do mnie białym uśmiechem i przypiętą na piersi ozdobną grudką soli. Legitymuję się srebrną kartą Multisportu, dostaję kluczyk do szafki i białe skarpetki. Te ostatnie są dwa rozmiary za duże i muszę za nie zapłacić 6 zł. Rolują się jak pończochy po starszej siostrze w podstawówce i obiecuję je sobie zdjąć, jak tylko wpuszczą mnie na solne podwoje. Szafka do której wkładam rzeczy okazuje się cała być w piasku i pachnie solą bardziej niż dział przypraw w Carrefourze.
Widać zegar na ścianie się późni, bo babeczka ruchem i uśmiechem już zaprasza nas do wnętrza. Mijamy się z wcześniejszą grupą, która wylewa się sennie ze środka i, przez równie ciasne drzwi, przeciskamy się do groty.
Wnętrze przypomina grotę solną jak Wieliczka Hollywood. Pokój co prawda udaje, że został wyrzeźbiony w solnym korytarzu, ale wbudowane w ściany lampki oświetlają całość na intensywny róż, co nadaje miejscu raczej charakter burdelu. W zamyśle poblask miał zapewne działać kojąco na skołatane nerwy, jednak po chwili głębszego zastanowienia czuję, jakbym weszła do Cinema City na ostrą rąbankę sci-fi i zapomniała przy wejściu okularów 3D. Moi współtowarzysze solnej niedoli w nabożnym skupieniu wybierają sobie miejsca spośród identycznie wyglądających leżaków. Z głośników sączy się relaksacyjna muzyka, niepasująca na kosmicznego wystroju. Padam na jeden z leżaków, który ugina się pod moimi 50 kilogramami żywej wagi. Nogi sprzętu, który równie dobrze może pochodzić z ekskluzywnego sklepu z antykami co z niedzielnych łowów na Hali Targowej, zapadają się w kawałeczki pokruszonej soli, którą wysypana jest grota.
Za moją głową płynie strumyczek stylizowany na mały, ale niewątpliwie górski potok. Nad wystrojem, jak widać, dzielnie pracowało co najmniej kilka osób, które nie mogły się dogadać. Być może były innych narodowości i nikt z nich nie mówił po angielsku. Otwieram książkę, którą przezornie zabrałam ze sobą na tę solno-kosmiczno-górską wyprawę. Debiut Żulczyka, ,,Zrób mi jakąś krzywdę”. Ledwo zdążam rozgiąć okładkę, a do groty wtacza się młoda kobieta z dwójką dzieci przytroczoną do nóg. Na sam widok nasuwa się refleksja, że dobrze, że kobieta nie ma trzeciej nogi, bo niechybnie zaowocowałoby to trzecim dzieckiem.
Dzieciaki okazują się zaznajomione z grotą bardziej niż z osiedlową piaskownicą. Osiadają zaraz przy wejściu, w wydzielonej piaskownicy usypanej z malutkich solnych kryształków, urozmaiconych równie gęstym wysypem wszelakiej maści i wielkości łopat i grabek. Zaczynają od kłótni o czerwoną łopatkę średnich rozmiarów, niewyróżniającą się niczym względem pozostałych. Ich krzyki i postękiwania unoszą się aż po solną kopułę jak w kościele na podniesieniu. Frontalnie nad dzieciakami wisi wyryty w ścianie napis „Prosimy o zachowanie ciszy”.
Nakrywam się po uszy kocem, w który wyposażony jest każdy z leżaków. Koc nosi na sobie zapach i pewnie naskórek stu wcześniejszych użytkowników. Jest to zapach soli, ale bynajmniej nie morskiej. Krzyki dzieci mieszają się z improwizowanym szmerem improwizowanego strumyka. Rozkładam się na leżaku jak może rozłożyć się źle złożona szafa z Ikei i patrzę w solne niebo. Na sklepieniu jeszcze inny projektant wnętrz zawiesił drobne lampiony na podobieństwo gwiazd. Wzdycham powietrzem przesyconym jodem, wapnem, selenem, potasem i miliardem innych nieznanych mi z imienia drogocennych dla zdrowia pierwiastków.
40 minut później budzi mnie kolejna grupa, wolno wpełzająca do solnego przybytku. Strzepuję z siebie resztki soli i snu. Od jodu kręci mi się głowie i nie mogę się wyzbyć z uszu szumu strumyka. Ulica uderza mnie jakby ktoś ją włączył na system głośnomówiący. Pierwsza wizyta w grocie pomogła mi jak kulawemu karnet na wspinaczkę wysokogórską.
Felieton ukazał się w 29. numerze Magazynu FUSS.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!
AleTorcik
Świetne zdjęcia! :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Dziękuję, miałyśmy dobre światło :DD
PolubieniePolubienie
Sandra
świetnie piszesz :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Dziękuję <3
PolubieniePolubienie
Paula designer877
Ciekawy wpis! Ja nigdy nie byłam w grocie i zastanawiam sie jaka byłaby moja reakcja…
PolubieniePolubienie
Celt Peadar
Ja uwielbiam takie miejsca :) Natomiast mój Tata reaguje zupełnie jak Ty po pierwszej wizycie :D Byłem w grocie w Krynicy i tutaj w Sączu, ale nigdzie nie spotkałem się z takim zachowaniem ze strony innych korzystających… Współczuję bardzo. Może kolejna wizyta faktycznie będzie już bardziej relaksująca…
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Ten tekst to luźny żart ;>
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Halko, ten tekst to żart ;>>
PolubieniePolubienie
Nat
Agato, spoko zdjęcie :d
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Chociaż tyle, dzięki! XD
PolubieniePolubienie
thaftaniuk
W Chełmie jest taka grota solna. Opłaty nie zwalają z nóg, więc pewnie odwiedzę to miejsce! :)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Ja mimo wszystko raczej nie polecam niż polecam ^^”
PolubieniePolubione przez 1 osoba
bzymbzymk
ja to się lubię naćpać i iść do lasu czy inne morze xd:)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
A kto nie lubi ;>>>
PolubieniePolubienie
bzymbzymk
Wbrew pozorom dużo debili co wolą piffko:) a potem z fajką w ustach i kawą mówią jakby to wsadzali do kryminału za substancje psychoaktywne:) https://pl.wikipedia.org/wiki/Substancja_psychoaktywna Przecież PiS/Rydzyk i w ogóle politycy tych wyborców mają. To raczej część niećpająca tzw. „substancje psychoaktywne”. Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
„Freedom doesn’t exist if nature is illegal”.
PolubieniePolubienie
bzymbzymk
Ale dzięki temu rośliny coponiektóre są wolne xd może to one wymyśliły? Przecież niećpający to najbardziej prymitywna tkanka „inżynierii” Tak czy siak bez wymordowania z 90% ludzi nie da się zliberalizować tego rynku i spowodować, że użytkownicy będą mieć conieco IQ. Taki darwinizm trochę;)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Niestety trochę racji w tym, co piszesz. Zakładam, że po częśći to datego halucynogeny są nielegalne w tak dużej ilości krajów. Żeby ludzie nie nauczyli się myśleć poza głównym nurtem ;<<
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zib
Zdajesz sobie sprawę że zgadzasz się z tezą że trzeba wymordować 90 % ludzi?
Współczuję, zawsze mordowanie zacznie się od ćpunów😂
PolubieniePolubienie
bzymbzymk
Racja a co ci co są inside dostęp do wszystkiego mają, aczkolwiek nie muszą bo wiedza z innych światów. Dostęp dzisiaj tutaj i teraz kolektywu do wiedzy to masowa panika. Nawet mnie ostrzegano poniekąd przed pisaniem bloga a też nie dostałem wielu info „from here” sądząc po stats brak komentarza. Rośliny i wiele zwierząt to cholernie mądre stworzenia ludzie poza mową „inną” i urodą nie mają dosłownie nic:)(większość)
pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Nic nie zrozumiałam -.-
PolubieniePolubienie
Martinus
Agato – winienem Ci podwójne przeprosiny. Przede wszystkim za to, że rozwinąłem w komentarzach dyskusję daleką od tekstu, który napisałaś. A po drugie za to, że znowu przeze mnie są powtórzone komentarze. Mam problem z ich zamieszczaniem, przy pierwszej próbie nic się nie pojawiło, pojawił się komunikat że muszę się znowu zalogować, potem znów nie było nic widać. Spróbowałem kliknąć „odpowiedz” w innym miejscu i później okazało się, że zostały zatwierdzone parokrotnie. Będę się starał nie powtarzać, obiecuję i proszę o wyrozumiałość.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Nic się nie dzieje :)) Dyskusja zawsze mile widziana, a co do komentarzy to może masz wolny necik i przeklikujesz się kilka razy i kilka razy koment wchodzi. Tak czy inaczej, ze wszech miar zapraszam cześciej :)
PolubieniePolubienie
stopociechblog
Agatko, czytało się bajecznie. Wszystko rozumiałam i współczułam skołatanym nerwom twym, wyczerpaniu ciał. Chciałabym znaleźć się tam, poczuć, poleżeć… Ileż razy uśmiechnęłam się, dzięki Tobie, kiedy pisałaś o trzeciej nodze, czy zaowocowałaby, źle złożona szafka z Ikei, pomogło jak kulawemu karnet na wspinaczkę.. Gratuluję wpisu i wypadu, zawsze to nowe doświadczenie w za dużych opuszczających się skarpetach.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Halko :) Oj nie ma co współczuć, to naprawdę luźny lekki tekst ;DD Pozdrawiam mocno! :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
stopociechblog
:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ulotnechwile870674553
Kolejne miejsce w necie skażone zapachem kociej kuwety. Lubię koty, ale… niekoniecznie takie którym się wydaje, że wiedzą wszystko na każdy temat, zaś charakter mają raczej pekińczyka czy ratlerka… Pozdrawiam w nowym roku :)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Ja bym nie brała tego tekstu tak na poważnie. Osobiście lubię groty i chodzenie tamże, a tekst jest reblogiem mojego dość humorystycznego artykułu o grotkach solnych. Nie jestem alfą i omegą i nie piszę z takiej pozycji. Pozdro 100!
PolubieniePolubienie
Zib
Wydaje się że wiedzą wszystko na każdy temat- wzruszająca samokrytyka , no i ten pekińczyk ( to od niewątpliwej urody?)
Co do zapachu to przy niektórych towarzyszkach ze zbowidu kocia kuweta to Channel no°5😐 ale rozumiem, ulotne chwile uleciały w latach 50 tych razem z papą Josipem 😉
PolubieniePolubienie
Martinus
No cóż, ZIB – skoro czepiasz się słówek, to proszę bardzo. Faktycznie, wstępnie uznałem słowo „pierdolowaty” za jakiś neologizm, utworzony od słowa „pierdolić”. Jeśli jednak wyraz miał pochodzić od „pierdzenia” to: po pierwsze prawidłowo pisze się „pierdołowaty” – z literą „ł”, a po wtóre: słowo „pierdzieć” jest wulgaryzmem (sprawdź słownik np.: https://sjp.pl/pierdzie%C4%87).
Co do używania wulgaryzmów w tekstach literackich, to akceptuję ich obecność, o ile jest czymś uzasadniona (wyraz artystycznego buntu, realistyczne przedstawienie jakiejś postaci, warstwy społecznej, lub środowiska, podkreślenie emocjonalnego stosunku narratora i jego charakteru, ewentualnie gombrowiczowska „dupa” itd.). W komentarzach do czyichś komentarzy nie wydają mi się konieczne, dlatego poczułem się urażony.
Nie wiem skąd w końcowym pytaniu retorycznym ten ironizujący przydomek „ZNAWCY”. Nie uważam się za znawcę. Podobnie jak inni komentujący, wyrażam prywatną opinię i ewentualnie dzielę się wrażeniami – na czym, jak sądzę zależy autorce, może nawet bardziej, niż na zwykłych pochlebstwach (choć te są oczywiście miłe). Można się z moim zdaniem nie zgadzać, a nawet z nim się nie liczyć; wolno je skrytykować, najlepiej z jakąś konkretną argumentacją. Problem w tym, że teraz pijesz do mnie, jako „ZNAWCY” (próbując najwyraźniej zdegradować wartość moich wszelkich słów) a w gruncie rzeczy, naskoczyłeś na mnie głównie z powodu przypadkowego powtórzenia komentarza. Zaczynam żałować, że Cię za to przeprosiłem.
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Zib
Wyjątkowy z Ciebie smutas, ale jak widać rozwijasz się, dobrze że póki co nie w postępie geometrycznym😛
PolubieniePolubienie
miedzianagora
Josipa Broz Titę proszę mi tu uszanować. Wszakże dzięki niemu Jugosławia niegdyś mlekiem i miodem płynącą krainą była :)
Chyba, że chodzi o kogoś innego…
PolubieniePolubienie
Zib
Józef to powszechne imię i tak miał też Wieserionowicz . A Tito był takim samym komunistą jak i Stalin. Tylko miał trochę dalej do centrum wszechswiata.😀 No i jeśli tam było lepiej to głównie dzięki pracy połowy jugoli w Niemczech 😁
PolubieniePolubienie
miedzianagora
Nie chodzi oto gdzie było lepiej, chodzi o to, że Tito zapobiegał walkom bratobójczym i był jedyną osobą, która mogła ich zjednoczyć. Tak naprawdę system państwowy jaki stworzył nie ma żadnego znaczenia. Przyjrzyj się: dzisiaj większość ludzi w tych małych porozpadowych republikach zdecydowanie tęskni do czasów Jugosławii (i to nawet w bogatej Słowenii). Pamiętaj też, że Tito nie był Serbem, wbrew twierdzeniom niektórych, że ta nacja była tam faworyzowana.
PolubieniePolubienie
Zib
Nie interesuje mnie historia Jugosławii, co więcej zwroty takie jak „wiekszosc” czy „my np. Polcy” albo „wszyscy” z założenia wkładam między bajki. Tak jak i w tym wypadku ☺
PolubieniePolubienie
bfcb
Z tym przesyceniem powietrza pierwiastkami w grotach solnych, to mitologia jest. Jodu tam mniej niżby wiewiórka napluła ;-)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Mówisz? Ja się jeszcze łudzę, że coś w tym jest ;DD
PolubieniePolubione przez 1 osoba
bfcb
Czytałem kilka lat temu artykuł bazujący na badaniach solnych komnat przeprowadzonych przez Główny Instytut Górnictwa. Wniosek był taki, że jodu w tym powietrzu, a i innych pierwiastków, jest maluśko, maluśko.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Czyli jednak zwała i placebo -.- Dzięki oświecenie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
bfcb
Marketing ;-) Bo groty solne nadal się chwalą swoimi leczniczymi walorami. I zdaje się nieźle na tym wychodzą finansowo.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
No właśnie. Bo one łapią się na ten cały trend mindfulness i otaczania samego siebie troskliwą opieką, więc ludzie to łykają ;>>
PolubieniePolubione przez 1 osoba
bfcb
Też raz odwiedziłem takie miejsce dla przeprowadzenia obserwacji społecznych, parę ładnych lat temu, jak się zaczęła moda na takie wynalazki. Wrażenia osobiste miałem takie, po godzinnym pobycie, że zdecydowanie wolę w domu puścić płytę Briana Eno, przygasić światła, zapalić kadzidło o aromacie jodu, nakryć się kocysiem i sączyć sobie cóś przyjemnego ze szkła. Odlegle parafrazując Depeche Mode – my own personal salt cave ;-) Completely free of charge…
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Kumam w pełni — niebko :DD
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Martinus
Szczerze? Czytałem ten tekst z lekką irytacją, przy czym nie wynikającą budowanego nastroju, ani z empatycznego podejścia do bohaterki. Powodem był ton, który ewidentnie ociera się o stand-up niedoświadczonego satyryka, z kilkoma mocno wyeksploatowanymi motywami: szablonowa obsługa, sztampowy kicz wystroju, wyświechtany brak higieny i dokazujące dzieciaki. Zgoda, taka jest (bywa) rzeczywistość, ale po co kolejny raz, w takiej formie o niej przypominać. Wcześniej czytane miniatury były o klasę, ba! niektóre nawet dwie klasy wyżej. Emanowały wyważoną dozą poetyki, pewną naturalną świeżością, nienachalną grą słów i skojarzeń… A tu, widzę początkującego komika, który opisem doznawanych przykrości chce wzbudzić w odbiorcy – no właśnie: co? Uśmiech politowania? Szkoda :(
PolubieniePolubienie
Zib
Jedną z najbardziej wkurwiajacych ( to słowo lepiej pasuje do Twej poetyki niż denerwujacych) cech pierdolowatych dupków jest powtarzanie się. Nie zasługujesz na politowanie😊
PolubieniePolubienie
Martinus
Nie lubię niejasności, więc mimo niechęci do ludzi zbytecznie wulgarnych, pozwolę sobie wytłumaczyć moje powtórzenie. Pierwszy raz pisałem tu swój komentarz i niezbyt pewnie poruszam się po kolejnych okienkach i funkcjach. Kiedy już napisałem, zauważyłem literówkę w angielskim słowie. Nie mogłem znaleźć opcji powrotu do edycji komentarza, dlatego zrobiłem „przejdź do poprzedniej strony” i okazało się, że znów byłem w polu z wpisywanym tekstem. Poprawiłem błąd i zatwierdziłem komentarz. Niestety, poprawiony komentarz pojawił się jako nowy, czego nie przewidziałem. Jasne, że to moja wina, bo nic się nie stało samo (ja napisałem z błędem, ja źle dokonałem poprawki i przeze mnie są dwa niemal identyczne komentarze) – ale może wystarczyłaby bardziej powściągliwa uwaga, niż trzy przekleństwa w jednym zdaniu.
Jeżeli jeszcze kogoś zdenerwowało moje „powtórzenie” komentarza, to kajam się i przepraszam. Ciebie ZIB również.
PolubieniePolubienie
Zib
Mnie to raczejest rozbawiło, czego to się nie robi aby zwrócić na swoje lustrzane odbicie uwagę. Co do ilosci niecenzuralnych słów, to wypadaloby liznąć choć odrobinkę matematyki. Tak w zakresie jednej ręki! Słowo pierdolowaty nie ma konotacji z tym , o którym sadzisz. Pochodzi od „pierdzenia” , zatem ocena nietrafiona.
Co do wulgaryzmów to w zasadzie ich nie używam , za jednym wyjątkiem. W stosunku do osób które ich naturalność przyjmują. Tak jak Ty , który chwaliłeś felietony , w których tych słów nie brakowało a zganiłeś chyba jedyny ostatnio , w którym takich słów nie było. Wnioski wyciągaj sam.
No i proponuje czytać ze zrozumieniem i moźe z inną dość podstawową umiejętnością. Odróżnienia fikcji od opisu rzeczywistości. Czy to aż tak wiele oczekiwań od takiego ZNAWCY?
PolubieniePolubienie
Martinus
No cóż, ZIB – skoro czepiasz się słówek, to proszę bardzo. Wstępnie uznałem słowo „pierdolowaty” za jakiś neologizm, utworzony od słowa „pierdolić”. Jeśli jednak wyraz miał pochodzić od „pierdzenia” to: po pierwsze prawidłowo pisze się „pierdołowaty” – z literą „ł”, a po wtóre: słowo „pierdzieć” jest wulgaryzmem (sprawdź słownik np.: https://sjp.pl/pierdzie%C4%87).
Co do używania wulgaryzmów w tekstach literackich, to akceptuję ich obecność, o ile jest czymś uzasadniona (wyraz artystycznego buntu, realistyczne przedstawienie jakiejś postaci, warstwy społecznej, lub środowiska, podkreślenie emocjonalnego stosunku narratora i jego charakteru, ewentualnie gombrowiczowska „dupa” itd.). W komentarzach do czyichś komentarzy nie wydają mi się konieczne, dlatego poczułem się urażony.
Nie wiem skąd w końcowym pytaniu retorycznym ten ironizujący przydomek „ZNAWCY”. Nie uważam się za znawcę. Podobnie jak inni komentujący, wyrażam prywatną opinię i ewentualnie dzielę się wrażeniami – na czym, jak sądzę zależy autorce, może nawet bardziej, niż na zwykłych pochlebstwach (choć te są oczywiście miłe). Można się z moim zdaniem nie zgadzać, a nawet z nim się nie liczyć; wolno je skrytykować, najlepiej z jakąś konkretną argumentacją. Problem w tym, że teraz pijesz do mnie, jako „ZNAWCY” (próbując najwyraźniej zdegradować wartość moich wszelkich słów) a w gruncie rzeczy, naskoczyłeś na mnie głównie z powodu przypadkowego powtórzenia komentarza. Zaczynam żałować, że Cię za to przeprosiłem.
PolubieniePolubienie
Martinus
No cóż, ZIB – skoro czepiasz się słówek, to proszę bardzo. Wstępnie uznałem słowo „pierdolowaty” za jakiś neologizm, utworzony od słowa „pierdolić”. Jeśli jednak wyraz miał pochodzić od „pierdzenia” to: po pierwsze prawidłowo pisze się „pierdołowaty” – z literą „ł”, a po wtóre: słowo „pierdzieć” jest wulgaryzmem (sprawdź słownik np.: https://sjp.pl/pierdzie%C4%87).
Co do używania wulgaryzmów w tekstach literackich, to akceptuję ich obecność, o ile jest czymś uzasadniona (wyraz artystycznego buntu, realistyczne przedstawienie jakiejś postaci, warstwy społecznej, lub środowiska, podkreślenie emocjonalnego stosunku narratora i jego charakteru, ewentualnie gombrowiczowska „dupa” itd.). W komentarzach do czyichś komentarzy nie wydają mi się konieczne, dlatego poczułem się urażony.
Nie wiem skąd w końcowym pytaniu retorycznym ten ironizujący przydomek „ZNAWCY”. Nie uważam się za znawcę. Podobnie jak inni komentujący, wyrażam prywatną opinię i ewentualnie dzielę się wrażeniami – na czym, jak sądzę zależy autorce, może nawet bardziej, niż na zwykłych pochlebstwach (choć te są oczywiście miłe). Można się z moim zdaniem nie zgadzać, a nawet z nim się nie liczyć; wolno je skrytykować, najlepiej z jakąś konkretną argumentacją. Problem w tym, że teraz pijesz do mnie, jako „ZNAWCY” (próbując najwyraźniej zdegradować wartość moich wszelkich słów) a w gruncie rzeczy, naskoczyłeś na mnie głównie z powodu przypadkowego powtórzenia komentarza. Zaczynam żałować, że Cię za to przeprosiłem.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Dwa razy weszło ;>
PolubieniePolubione przez 1 osoba
pkropka
Super napisane, o dziwo nabrałam ochotę na wizytę w grocie. Taki natłok wrażeń brzmi kusząco.
Tylko dyżurny kocyk trochę przeraża…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Agata Wieczorowska
Dzięki, mimo wszystko raczej polecam niż nie polecam :))
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Martinus
Szczerze? Czytałem ten tekst z lekką irytacją, przy czym nie wynikającą budowanego nastroju, ani z empatycznego podejścia do bohaterki. Powodem był ton, który ewidentnie ociera się o stan-up niedoświadczonego satyryka, z kilkoma mocno wyeksploatowanymi motywami: szablonowa obsługa, sztampowy kicz wystroju, wyświechtany brak higieny i dokazujące dzieciaki. Zgoda, taka jest (bywa) rzeczywistość, ale po co kolejny raz, w takiej formie o niej przypominać. Wcześniej czytane miniatury były o klasę, ba! niektóre nawet dwie klasy wyżej. Emanowały wyważoną dozą poetyki, pewną naturalną świeżością, nienachalną grą słów i skojarzeń… A tu, widzę początkującego komika, który opisem doznawanych przykrości chce wzbudzić w odbiorcy – no właśnie: co? Uśmiech politowania? Szkoda :(
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Dzięki za ten feedback — bardzo doceniam. To tekst, który napisałam jakiś czas temu i na potrzeby magazynu FUSS, nie miał on polecieć na bloga, ale koniec końców postanowiłam wrzucić go tu, żeby mieć swoje teksty zgromadzone w jednym miejscu. Wrzucając go miałam odczucia bardzo podobne do Twoich, tak że tym większe dzięki podzięki za podzielenie się tą opinią. Na blogu dalej staram się pisać, jak pisałam tu wcześniej i mam nadzieję trzymać a nie obniżać poziom. Duże pozdrówki!
PolubieniePolubienie
Andrzej Rawicz (anzai)
Skoro jest dyżurny koc, to ciekawe, czy żyją w nim jakieś stwory podobne do roztoczy.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Żyją niepodważalnie ;o)
PolubieniePolubienie
Bet
A może dobroczynne działanie pobytu w soli ujawni się za czas jakiś? Cierpliwości:))) Natomiast efekt przyjemności dla czytelnika tego tekstu jest natychmiastowy! Jak widać nie ma sprawiedliwości na tym świecie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Bo świat jest nieuporządkowany i dąży do chaosu.
PolubieniePolubienie
Ultra
Nie byłam, ale pójdę, by skonfrontować odczucia. W dodatku można się przespać, jeśli dzieci spokojne, przeczytać książkę. Same pozytywy. Na nic nie pomoże, ale sama świadomość, że może pomoże jest sama w sobie cenna.
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Może grota solna to tak naprawdę placebo, ale póki nie szkodzi i wjazd na Multisporta jest za darmo… :)
PolubieniePolubienie
Zib
Tekst jak zwykle interesujący i nieźle napisany. Wnioski conajmniej dwa. Masz sporą niedowagę ponad 170 i 50kg! Oraz od grot solnych powszechnego użytku lepsze byłoby po prostu odetchniecie w odrobinie samotności. To nie boli, czasem pomaga pod warunkiem świadomości własnego ciała. Pozdrawiam ☺
Za podejrzliwość o kłamęstwa nie przescroluje😜
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Primo. To nie spora niedowaga, tylko nieznaczna.
Secundo. Jedno nie wyklucza drugiego, można i łazić na grotę i chillować się samemu ;D
PolubieniePolubienie
Zib
Tertio, w rudych rewelacja☺
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
To dobrze ;>
PolubieniePolubienie