Didaskalia z wtorku.

lookal

/ fot. Lokal na Rynku

Nie będziesz miał więcej niż 5 tysięcy znajomych na Facebooku i nie pożyjesz dłużej niż 100 lat – zawyrokowała znad kufla z herbatą. Od miesiąca brała antydepresant i nie mogła pić alkoholu. W herbacie jak rój sennych kijanek krążyły goździki. Pachniało pomarańczą i końcoworocznym zmęczeniem. Antydepresant, mimo że z grupy mocnych SSRI, nie działał. Na niektóre depresje nie było mocnych ani dobrego copywritingu.

Marek podrapał się za uchem. Miał rozłożyste, sterczące uszy. Trzeba będzie podkleić Kropelką na ślub, szacowała go w głowie, żeby dobrze wyszedł na zdjęciach i żeby nie było efektu Plastusia. Jej koleżanka tak właśnie zrobiła, a przed samym wejściem do kościoła jedno ucho odkleiło się, to bardziej rozłożyste, i załapało na jakieś sto zdjęć, które trzeba było potem wykasować z pamięci własnej i aparatu, a ucho dokleić chwilę przed weselem.

Ja tam będę kasował Facebooka, nic tam po mnie – wzruszył ramionami i kwadratami wydrukowanymi na bluzie. Kupił ją w Medicine. Wahał się nad T-shirtem z buldogiem, ale był dla niego zbyt hipsterski. Nie lubił hipsterów, narkotyków, książek. Większości rzeczy, które dawały jako takie poznanie rzeczy. Znał siebie od 33 lat i to mu wystarczało. Znał też pięćdziesięciometrowy wielokąt swojego mieszkania, wykończony na płytkach z promocji i zazdrosnych spojrzeniach sąsiadów. Mieszkanie nie wyrażało żadnego konkretnego stylu poza marzeniem o lepszym jutrze i projektancie wnętrz. Marek nie widział takiej potrzeby.

Każdy kto kasuje w końcu wraca, tak to działa – błysnęła okiem. Nie wolno jej było piwa, ale chociaż oko pozostało piwne. Bardziej niż za piwem tęskniła do grzybów halucynogennych, ciastek z kawałkami czekolady i zioła, kolorowymi pastylkami ekstaz. Dorosłość złapała ją niepostrzeżenie jak może złapać angina w sierpniu. Zaczęła oszczędzać, prać co tydzień,  podlewać kwiatki, chociaż to nie były pełnowartościowe kwiatki, bo zamiast kwiatów strzelały tylko liśćmi. Postanowiła wyjść z Markiem do pubu, a potem za mąż. Był nudny i schludny, no i nie miał nałogów. Krótko ostrzyżone włosy i garaż do mieszkania. Pasował idealnie do jej nowego, wysterylizowanego życia.

Skoro tak, to zaksperymentujmy – zaśmiał się głucho. Tak mógł się śmiać pień drzewa. Łatwo przystawał na jej propozycje i z łatwością przyjmował komentarze. Wydawał się prosty w obsłudze jak toster z jedną mocą grzania. Uśmiechnęła się do niego, szczerze i smutno. Wiedziała, że wystarczy jeden telefon, a pojedzie do Przegorzał i wyje z lasku wszystkie rosnące tam łysiczki, a Deprigen spuści w kiblu.

Marek uśmiechał się do swojej herbaty.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!

62 myśli na temat “Didaskalia z wtorku.

  1. molekulka

    To mnie pocieszyłaś ,ale świat się zmienił niesamowicie ,zawsze się zmieniał i będzie zmieniała ,ale tempo zmian jest nie ogromne.Pewne zmiany były do przewidzenia ,ale nie przypuszczałam, że nastąpią za mojego życia, myślę ,że Twoje pokolenie doczeka jeszcze większych zmian i jeszcze bardziej szokujących,ale mam nadzieję,że na lepsze ,bardzo Wam tego życzę. Jestem zwariowaną optymistką i wierzę w Złoty wiek na naszej planecie, bardzo dużo ludzi budzi się i następuje zmiana świadomości i to jest pocieszające, ja wierzę w reinkarnację i wiem że żyłam już wiele razy i że jeszcze wrócę tu na tą planetę, ale już w rozkwicie jej Złotego wieku.:))

    Polubienie

  2. bfcb

    Ładna figura z tą herbatą pitą z kufla. Bardzo mi się podoba. Tak musi się przejawiać prawdziwa desperacja. Jeśli goździki pływały to znaczy, że były przesuszone, starawe, bo jeśli są jakościowo dobre, to toną.

    W latach 90. minionego wieku znałem osobiście jedną pannicę, która na studniówce przykleiła do czaszki swoje ogromne uszy jakimś błyskawicznym klejem. Klej dał radę utrzymać konstrukcję do rana. Szczęśliwie nie byłem świadkiem odklejania…

    Miejsce zakupu bluzy – lokowanie produktu?

    „wielokąt mieszkania (…) wykończony na płytkach” – optowałbym za formą: „wykończony płytkami i zazdrosnymi spojrzeniami…

    „Nie wolno jej było piwo…” – tu skłaniałbym się do wersji: nie wolno jej było pić piwa; albo ewentualnie: nie wolno jej było piwa.

    Nie mam nic przeciwko kwiatom, ale w jednym ze zdań odczułem ich nadmiarowość.

    Upraszam o uściślenie „garażu do mieszkania”. Czy to oznacza, że się mieszka w takim garażu? W takim przypadku pięćdziesiąt metrów kwadratowych, to jest jednak coś! A może chodzi o to, że garaż jest jakoś połączony z mieszkaniem.

    Jeśli Marek zna zalety łysiczek, to pewnie nie trzeba go specjalnie namawiać na wyprawę do lasu w Przegorzałach. Znam wielu fanów łysiczek i ani jednego miłośnika Deprigenu ;-)

    Polubione przez 1 osoba

      1. bfcb

        Do zauważania niektórych rzeczy lupa nie jest w ogóle potrzebna, same rzucają się w oczy. A niektóre z tych niektórych potrafią wpłynąć na osłabienie uroku. Zwykle niewiele zachodu kosztuje wyeliminowanie takich rzeczy, a efekt końcowy bywa urokliwszy niż ten tworzony przez wersję pierwotną. Oczywiście przyzwyczaiłem się do przywiązania autorów do tego co tworzą, nauczyły mnie tego lata pracy z pisarzami. Niektórzy przyjmują sugestie, a nawet są wdzięczni za zwrócenie uwagi na to, czy owo. Tacy są jednak w mniejszości. Wielu autorów jest tak bardzo przywiązanych do swoich tekstów, że nie zgadzają się na wprowadzanie żadnych zmian. Słowa idą więc do druku, tak jak zostały napisane, nawet z błędami składniowymi, interpunkcyjnymi, albo i ortograficznymi. A najczęstsza argumentacja by zostawić tak jak jest: „bo tak to sobie wymyśliłam/em”. Rola moja jest usługowa, więc pokornie się na wszystko godzę. Tak ja łażę, jak pan każe… Czasy są takie, że coraz więcej tekstów wychodzi na światło dzienne bez jakiejkolwiek redakcji, lada chwila wydawnictwa zupełnie zrezygnują z usług redaktorskich, noo może na jakiś czas zostawią jeszcze korektorów. Niech tam sobie później czytelnicy wygłaszają peany, albo zgrzytają zębami.

        Polubienie

      2. Agata Wieczorowska

        Nie jestem zwolennikiem zaniechania redakcji tekstu. Ba, jestem od tego mega daleka. Redaguję swoje teksty na bloga, robię im pierwsze drugie, kolejne czytanie, a jeśli uważasz, że skutek jest taki jaki jest, to znaczy, że jeszcze sporo przede mną ;>

        Polubione przez 1 osoba

      3. bfcb

        Pracę nad tekstem widać, bez dwóch zdań, ale moim zdaniem, najlepsza redakcja, to ta zewnętrzna. Samemu nie zawsze dostrzega się w swoich tekstach wszystkie omsknięcia. Mój wpis, w zamiarze, nie miał być krytyką, lecz życzliwą podpowiedzią. Może wypowiedziałem się zbyt skrótowo i zabrakło opisu wszystkich rzeczy pozytywnych obecnych w Twoim tekście. To pewno wynik redaktorskich korponawyków – dedlajny wymuszają skupienie jedynie na tym co wymaga zmian i nie „marnowania” czasu na zachwyty nad tym co piękne. Przepraszam.

        Polubione przez 1 osoba

      4. Agata Wieczorowska

        Jasne, to Ty mnie nie zrozum źle :DD Ja jestem szczerze zaszczycona i ujęta tym, że komuś, a dokładnie Tobie, chciało się nie dość, że analitycnzie i wnikliwie przeczytać mój tekst, to jeszcze wysnuć na jego podstawie wnioski co do treści, formy i budowy, a nadto jeszcze to szczegółowo wyłożyć w komentarzu :)) I wierz mi, że ja bardzo wierzę w krytykę, bo tylko w ten sposób można urosnąć, w żadnej inny. Jak się buduje wokół siebie klimat kółka wzajemnej adoracji to to po prostu nie ma żadnego sensu; no chyba, że się ma osoowość narcystyczną i nie ma innego wyjścia xDD Tak czy inaczej, dzięki wielkie, ja zbieram takie pozytywno-krytyczne uwagi i próbuję je wcielać w życie. I szczerze uważam, ze jeszcze dużo przede mną, ale śmiem też jednocześnie sądzić, że jestem raczej na dobrej niż na złej drodze :DD Dzięki raz jeszcze, pozdrawiam, kłaniam się w pas i uchylam kapelusza z Krakowskich Grzegórzek :))) Much peace and much love!

        Polubione przez 1 osoba

  3. Ultra

    Zaskakujesz trafnym, przenośnym doborem słów. Poruszają wyobraźnię, zmuszają do przemyśleń, formułowania sądów i ocen opisywanych ludzi i sytuacji.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

  4. stopociechblog

    To prawda, Ciebie zawsze dobrze się czyta. Począwszy od „..jak rój sennych kijanek krążyły goździki”, przez „Pachniało.. i końcoworocznym zmęczeniem”, „Wzruszył ramionami i kwadratami wydrukowanymi na bluzie”, „Dorosłość złapała ją niepostrzeżenie”, po „wyjść z Markiem do pubu a potem za mąż”. Znakomicie spokojno-smutne. Pozdrawiam serdecznie uroczą dziewczynę z takiegoż samego strychu. ( Fb nie mam)

    Polubione przez 1 osoba

    1. Agata Wieczorowska

      Wiesz, ten ziomek z mojego tekstu taki „symptomatyczny”. Garaż dobra rzecz, ja nie mam gdzie trzymać roweru. Zerdzewiało mi ostatnio zapięcie od deszczu i złamał się kluczyć w środku — trzeba było odpiłowywać rower od trzepaka XDD Pozdro 100!

      Polubienie

  5. Ktomasz

    Pozwolisz, że nie udostępnię. Mam Facebooka z musu, żeby na nim reklamować swoją niewielką firmę psychiatryczną, dodatki tylko wadzą______
    Grzyby + mózg, to dobry klient dla mnie, że tylko depresja, no…no…
    Facet opisany strasznie schematycznie, on taki jest? Nie sądzę.
    Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

      1. Agata Wieczorowska

        Po grzybach? Pierwsze słyszę :O Przecież teraz robią badania nad psylocybiną, żeby zrobić na jej bazie leki antydepresyjne nowej generacji, rzekomo skuteczniejsze od SSRI. Co Ty na to? :))

        Polubienie

      2. Ktomasz

        Nic. W usa stosują amfę w „głębokich depresjach”. Koncerny farmaceutyczne nie tworzą tylko nowych „dopalaczy”. Robią badania nad czymś mniej toksycznym. ;)
        Pozdrawiam.

        Polubienie

    1. molekulka

      To nie samowite jak świat się zmienia,musiałam korzystać ze słownika ,żeby zrozumieć ,bo lubię rozumieć co czytam,wiem każde młode pokolenie ma swój slang. Tekst ma coś w sobie bo wciągnął mnie, po mimo ,że korzystałam ze słownika,ale powiedz mi moja droga Agato ,czy w rzeczywistości młode pokolenie tak dręczy depresja i narkomania ,czy to tylko fikcja literacka,bo to byłoby ,co najmniej bardzo smutne .Jeżeli za młodu depresja i desperacja to co na emeryturze w starszym wieku ,gdzie dokucza ból ,choroby ,samotność i niska emerytura ?Kiedy Twoje pokolenie będzie cieszyć się życiem i młodością ???

      Polubienie

      1. Agata Wieczorowska

        Myślę, że cieszy się teraz, w tej chwili, kiedy czytasz te słowa. Ten tekst nie jest diagnozą pokolenia X ani żadnego innego, to po prostu próba z mojej strony napisania czegoś innego niż zwykle, zabawy strumieniem świadomości. Nie brałabym go tak na poważnie ;)) Pozdrawiam!

        Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.