/ fot. Anna Wyżga, Las Palmas de Gran Canaria, październik 2018
Marek taksuje moją bluzę w azteckie wzory, którą ziomek kupił kiedyś w krakowskim Flamingu, a ja dostałam w spadku po praniu w 60 stopniach. Rękaw mam w ślinie Husky’ego, którego zachłannie wytarmosiłam za uszy dwa klify temu, a w okolicy brzucha snują mi się różowe nitki waty cukrowej jak zleżałe, babie lato na halucynogenach.
Wiatr gra na kosmykach włosów jak na strunach harfy. Morze szumi głośniej niż liście palm i tylko latarnia morska w tle przypomina, dokąd idziemy.
– Czekajcie! Przepraszam, jesteście z Polski?
Nie lubię czekać i nie lubię, jak mnie ktoś przeprasza. Jeżyk na dwa centymetry, ciężkie powieki i pękata Sangria w ręce. Czerwony kark i koszulka polo.
– Potrzebujesz kremu z filtrem? – pytają nasze oczy.
Na krem już za późno. Chce się za to dowiedzieć, czy wracamy tym samym tanim lotem, o godzinie, którą łatwo tu przespać. Wracamy. Czy nie podrzucimy go na dworzec. Śmieję się we wiatr.
Marek krytykuje wybrzeże wyspy, bo Lanzarote była bardziej „hype”. Jedyne co podoba mu się na Gran Canarii to ceny i kamienny krąg, postawiony przez tubylców na środku interioru, bo dobrze skadrował mu się na profilowe na Fejsa. I nasze opalone ramiona i zeszklone wiatrem oczy.
Wygładza koszulkę polo, która nie wiadomo czy bardziej niż półkę Tommy Hilfigera pamięta żelazko z nawilżaczem firmy Bosh. Dyktuje nam przez wiatr swojego Facebooka. Stoję, unosząc rękę nad linię włosów, która spaliła mi się tylko dlatego, że nie lubię kapeluszy i grzywek. Marek taksuje moją bluzę w azteckie wzory, którą ziomek kupił kiedyś w krakowskim Flamingu, a ja dostałam w spadku po praniu w 60 stopniach. Rękaw mam w ślinie Husky’ego, którego zachłannie wytarmosiłam za uszy dwa klify temu, a w okolicy brzucha snują mi się różowe nitki waty cukrowej jak zleżałe, babie lato na halucynogenach. Nieumyte z pośpiechu włosy związałam w ciasny węzeł i nałożyłam pękatą gumkę z Primarka za 2 Euro, którą naprawdę nie wiem, po co kupiłam.
Marek, z błyskiem nadziei w oku, wyciąga z kieszeni iphone, większy niż słońce po szesnastej. Jeden z tych gigantoidalnych modeli typu 7 Plus, 8 Plus, Plus Size. Mój wciąż ma na sobie naklejkę z numerem bagażu, rozładował się jeszcze w Maspalomas, a z walizki zdążyłam wyjąć tylko strój kąpielowy i trzy kilogramy piasku. Próbuję się uśmiechnąć, ale chybiam i uśmiech leci mi nad klif, gdzieś między morzem chmur a morzem fal. Biorę iphona i robię dwa naprawdę dobre zdjęcia. Jedno z filtrem na którym nie widać karku w kolorze kraba. Uśmiecham się na pożegnanie. Tym razem nie chybiam, przywalam mu uśmiechem prosto w czoło.
– A Facebook? – krzyczy z kupki skał, z której dalej można z niego wyciąć dobry kadr, o ile by zmienił minę. Ale moją odpowiedź słyszy tylko wiatr.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na jesień i na Facebooka. Much love!
Anita
Super artykuł :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ola
super!!!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ktomasz
Podoba mi się, jak wplatasz slang w piękną polszczyznę, którą już mało kto umie się posługiwać…
Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
myślę, że bardzo dużo się posługuje :) najgorsze czarnowidztwo ;>
PolubieniePolubienie
recenzentkaa
Jak zwykle bardzo podoba mi się Twój wpis
https://spicetki.wordpress.com/
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ula Mamonik (@ula_mamonik)
Czytam dla samego czytania :) I podoba mi sie co czytam :)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
dziękuję <3
PolubieniePolubienie
daria.w
Pięknie napisane:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
<3
PolubieniePolubienie
Caffe
A Facebook niech sobie poczeka!!:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Andrzej Rawicz (anzai)
Wspaniała atmosferę zawsze psuje mi głupie pytanie: Czy jesteście z Polski?
Czy my, kulson, mamy to wypisane na czole?
Zimno mi się zrobiło od tego wiatru.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zib
Nie dla wszystkich elity sthuropodobnych😂
PolubieniePolubienie
Ultra
Ile ciekawych historii po drodze nas spotyka, a każda z refleksją. A ten psotny wiatr wywiewa wszystko…
Serdecznie pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Onomatobeja
Dziękuję za zaobserwowanie mojego bloga.
Przepięknie piszesz. Nie wiem, co tu dodać. Bardzo podoba mi się Twój wpis.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Agata Wieczorowska
<3
PolubieniePolubione przez 1 osoba
stopociechblog
„.. I te różowe nitki waty.. , dwa klify temu.., no i ten uśmiech, co przywalasz i powala”. Ciepłe, a nawet upalne wspomnienia. Dziękuję
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
właśnie nie do końca upalne ;d to było jedno z tych wakacyjnych spotkań na koniec, które budziły refleksje ;d
PolubieniePolubione przez 1 osoba
stopociechblog
Ach zasugerowałam się spalonym czołem, bo nie lubisz grzywki i tym menem od zapytania. Pięknie piszesz, tak inaczej i ja uwielbiam porównania. Pozdrawiam z pochmurnego Gdańska.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Gdańsk to zawsze mój top top ;D
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bet
Nie wiedziałam, że uśmiechem można komuś przywalić. Zaczynam trenować od zaraz:))) Po to, aby trafiać prosto w cel.
Z tego tekstu wieje wiatr! Nie wiem jak to robisz, bo wiatr nie jest tu głównym tematem, a jednak czuję wyraźnie jak wieje.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
To super, na tej scence w rzeczywistości było właśnie więcej wiatru niż ludzi ;D także cieszę się, że się udało :))
PolubieniePolubienie
Zib
Rządzisz☺
PolubieniePolubione przez 1 osoba