Przekątne.

amamam

/ fot. Karolina Pląska

Od niedawna mieszkam po drugiej stronie Ronda Mogilskiego i za każdym razem, kiedy jestem w osiedlowym Lewiatanie, przy wejściu przeciskam się przez starego Murzyna. Ziomek stoi pochylony nad kuponem Lotto i gryzie koniec ołówka. Czasem robi to tak długo, że zdążę okrążyć cały sklep, przejść wzdłuż chemii i kremów do twarzy Ziaja, odstać i odsłuchać swoje w kolejce do serów, zrobić to samo pod kasą, jeszcze wrócić po śliwki, a on dalej myśli i skreśla. Myśli i skreśla. Ciekawe, kiedy będzie bogaty i czy zdąży w tym życiu.

Przecinałam ostatnio Błonia; zawsze przecinam je po przekątnej (to jedyna przekątna, jaką znam i uwielbiam) i zdałam sobie sprawę, że skończyło się lato. Ja kończę się trochę z nim, bo nie zdążyłam zrobić miliona rzeczy. Przechorowałam dwa festiwale muzyczne, na trzeci nie zdążyłam z urlopem. Za to zdążyłam się przeprowadzić raz skutecznie i raz bardzo nie skutecznie. Zawsze marzą mi się dziwne miejsca do mieszkania. Strychy, przyziemia, kawalerki gdzie więcej niż tapet jest na ścianie grzyba. Prawie przeprowadziłam się do mikro pokoju z antresolą, na której, w trakcie oglądania, nabiłam sobie dwa guzy i zgubiłam okulary przeciwsłoneczne. Pokoik był wciśnięty nad przystanek Bagatela i ozdobny gzyms z głową lwa. Można było dosłownie rzucać kwiaty albo obelgi na głowy ludzi sprawdzających rozkład.

Dwie narady z koleżankami i dwie doby później z wypiekami na twarzy dzwoniłam, żeby zaklepać antresolę. Wszyscy byli przeciwni, wiadomo. Dostałam esemesa zwrotnego, że po wpłaceniu tysiaka kaucji, dostanę wzór umowy. Najpierw hajs, potem umowa. A że nie jestem osobą, która wysyła tysiaka w świat, pozostałam jednak, nawet dość radośnie, ale wciąż jeszcze nie wiedzieć czemu, bezsennie, na Mogilskim, które chyba jest mi pisane.

Teraz kiedy myślę o Krakowie, myślę o rzeczach, które zostawiłam na starych mieszkaniach, ciuchach, które zapomniałam wziąć, książkach, które zostawiłam z rozmysłem, z myślą o przyszłych lokatorach albo rzeczach, które zostawiłam z zemsty, porzucając w pośpiechu pokoje, chłopaków, nielubiane dzielnice.

Jadąc po przekątnej Błoni, zdałam sobie sprawę, że nie potrafię pisać nie o Krakowie, o jakimś bardziej lub mniej wymyślonym mieście. Moja powieść pisze się na Salwatorskich ławkach, w sekretnych miejscach nad Wisłą, gdzie można zapalić coś więcej niż eko dymka i vege barach, które kamuflują warzywa w tak wymyślne formy, że wychodząc z nich, sama sobie wydaję się być strąkiem fasoli wciśniętym w leginsy i oversiza.

Wyobrażam sobie, że bycie prawdziwym pisarzem polega na kompletnym wymyślaniu rzeczy. Ja w tym roku nie doskoczę do takiego wymiaru fikcji, bo akcja mojej powieści dzieje się 1:1 w Krakowie. W tych samym miejscach, po których ramolę się moim zardzewiałym składakiem, których kwadraty wycinam na Insta i które przeklinam nocami, kiedy nie mam jak z nich wrócić na Mogilskie. Wiem, że niewiele jest w życiu rzeczy gorszych niż zasiedzenie, tak że daję sobie jeszcze rok na Mogilskim. Drugi i ostatni.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na jesień i na Facebooka. Much love!

85 myśli na temat “Przekątne.

  1. wroubelek

    Wyobrażam sobie, że bycie prawdziwym pisarzem polega na kompletnym wymyślaniu rzeczy.

    Dużo jeszcze odkryć przed Tobą zatem :)

    Masz na pewno zdolności do porządkowania i wysławiania swoich myśli, a sądząc po obszerności materiałów — także pewną dozę systematyczności w pracy.

    Bardzo dobre zadatki, niemniej jednak uwiera mnie fakt, że co druga rzecz, którą przeglądam, ma jakieś odniesienia do narkotyków / halucynacji / psychoz. Po pierwsze, to banalne i trochę dziecinne. Po drugie, efedryna z kawą? Proponuję zolpidem. Po trzecie, i to jest najważniejsze, kiedy mózg naprawdę źle funkcjonuje, człowiek zmienia zdanie o rzekomej wspaniałości tych wszystkich „ostrych jazd” itp. i nagle nie są one już takie wspaniałe — to jedno z tych odkryć, o których wspomniałem, a które mam nadzieję Cię w życiu nie ominie.

    Jak na mnie trafiłaś?

    Wrou.

    Polubione przez 1 osoba

  2. bazgroszytka

    Dla mnie Kraków to ojcowizna, jak mawia moja mama. Wychowałam się na Grzegóreckiej naprzeciwko krematorium… Zamarzałam w zimie, gotowałam się w lecie na poddaszu właśnie. Tęsknię za tym miejscem, za tym miastem… Jeszcze tylko 37 dni… i wrócę na tydzień… jeszcze tylko chwila. Poruszyłaś strunę odpowiedzialną za tęsknotę w moim sercu. Cholera, no!

    Polubione przez 2 ludzi

  3. tucynamonka

    Witaj, w sumie trafiłam tu trochę przez przypadek i… znalazłam magię! Piszesz bardzo klimatycznie. :)

    Przeprowadzki to coś, co i mnie jest ostatnio bliskie. Boleśnie bliskie. Zmagania z pisaniem zresztą też. Odtwarzania rzeczywistości (w jakimś stopniu) nie da się chyba pozbyć i wcale nie musi ono oznaczać braku fikcji. Tak myślę, kiedy przypominam sobie takie cuda jak „życiopisanie” Białoszewskiego, Witkacowskie eksperymenty, albo Schulzowski świat, któremu nie brakuje kreacji, a jednocześnie jest to po prostu jego Drohobycz. Ale jak przefiltrowany przez jego fantazję! ;)

    Polubione przez 1 osoba

  4. Celt Peadar

    Każdy albo ma jakieś swoje miejsce, albo go dopiero szuka. Ja się wpisuje w obie te kategorie . Mam kilka ulubionych miejsc w Polsce, a także parę za Oceanem. Często się zastanawiam, czy te drugie jeszcze kiedykolwiek zobaczę.

    Nie jest mi tak zupełnie dobrze na tym nowym mieszkaniu, chociaż siedzę tu już rok Niby jest tu ciszej i bardziej zielono, nby więcej miejsca, ale…. Czegoś tu jednak bardzo brakuje, czegoś, co dopomogłoby znacząco mojej samodzielności. Liczę, że przyszłość okażę się dla mnie łaskawsza.

    Kraków? Fajny, klimatyczny, głęboko symboliczny i historyczny (a ja historię zawsze lubiłem). Jedyne co, to to miasta ma zdecydowanie zbyt wiele gołębi, za którymi nie przepadam. Marzy mi się kiedyś dokładnie zwiedzić cały Wawel :)

    Pozdrawiam gorąco, Agatko! :)

    Polubione przez 2 ludzi

  5. stopociechblog

    Pięknie Ci na tym parapecie. Fajnie, że umiesz tak pokochać miejsce. I nie potrzeba Ci gwiazdki z nieba, aby docenić urok i korzenie. A świadome zostawianie czegoś dla przyszłego lokatora też po mojemu. Latem byłam w grodzie Kraka i ujął mnie bardziej niż sądziłam, tylko ” Pod Baranami” nie takie, jak w mojej wyobraźni. Zaduch i..

    Polubione przez 1 osoba

      1. Paulina 007

        ja wierzę w natchnienie;-) właściwie do wszystkiego ;-) ale jest też ciężka praca i to ona często o czymś tam w końcu decyduje …a że jestem leniwa z natury to często muszę się zmuszać;-) życzę udanego flow-u. oby zawsze był!!!!!!

        Polubione przez 2 ludzi

  6. kodmama

    Kraków – dla jednych komercja, dla innych miasto z duszą, zależy co komu w środku gra :) Ja lubię. Nie mam tego na codzień… kolorowych kamienic, rynku z gołębiami, Wisły nieopodal i ławki na której usiądę i się „wyłączę”. Dlatego lubię. :)

    Polubione przez 2 ludzi

  7. bartosz-po-prostu

    Najpierw zobaczyłem, że chodzi o Błonia i z miejsca w głowie wyświetlił mi się Szczecin. Bo my mamy Jasne Błonia, a ja nie potrafię pisać o niczym innym, niż o Szczecinie, mimo że już mnie tam od tylu lat nie ma. A później pochłonąłem resztę, bo w sumie, co za różnica, że te Błonia to nie moje i, w ogóle, że w jakimś tam Krakowie ;)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Bartek

    Polubienie

  8. Andrzej Rawicz (anzai)

    Pewno Ci podpadnę, ale trudno. Zdjęcie od strony artystycznej prawie doskonałe (jesteś fotogeniczna, albo …), natomiast technicznie mam kilka uwag.
    1/ Cały czas obawiam się, że obsuniesz się na lewą stronę.
    2/ Brak pionu jeszcze byłby do zaakceptowania, ale skoro ktoś Ci pogmerał fotoshopem przy udach ;) to powinien zrobić to dobrze, i przy okazji usunąć kilka innych usterek.
    Jeżeli jeszcze się na mnie nie obraziłaś to dodam, że zawsze przed każdym Twoim postem przecieram oczy i okulary, a potem chłonę to co napisałaś. Powinnaś pisać, bo to nie tylko opowieść o Krakowie, ale i o Tobie.
    Serdecznie pozdrawiam i Wysyłam wszystkie możliwe znaki ☺ ♥ ❤

    Polubione przez 1 osoba

      1. Andrzej Rawicz (anzai)

        Już po wysłaniu komentarza zorientowałem się, że faktycznie zdjęcie nie mogło być obrabiane (obojętne jakim programem), bo każdy początkujący grafik od razu by się uporał z tymi „pionami i poziomami”. A więc tym bardziej gratuluje fotografowi i modelce.

        Polubienie

      2. Zib

        Hahaha, jakbys miała fotoshop to bys mogła się POdpeprzeć i nie spadałabyś na lewo😂
        Na szczęscie nie każdy czyta zwiędłym narzadem zamiast oczami i umyslem. Ale cóż, każdy używa tego co mu pozostało.
        Moj wykladowca kiedys mawiał: „w moim wieku to z rzeczy na P, został mi tylko pędzel do golenia”.
        Zas jak widac satyra niektorym myli się z greckimi mitami😁 i żyjątkami z nich😀

        Polubienie

  9. Zib

    Islandia 1981. Bez mody ,bez stad stonki ktora podąża za tym co robia inni. Rozczarowała. Owszem wulkany i ladne widoczki , lecz o wiele ladniejdza jest Szkocjs czy Norwegia. Jedyne co warte poznania i nasladowania to ludzie, ich chstakter i twardosc. Chyba jedyny narod ktory potrafil przeciwstawic sie lewactwu i banksterom.
    Tego należy sie uczyc, a jesli chodzi o bogactwo wrażen, kulturę i naturę to jest miliony ciekawszych miejsc. Nawet obok Ciebie.☺

    Polubienie

      1. Zib

        A gdzie jeszcze. Na Nord Cap, czyvwogloe w Finlandii- na jazioeach na łódce. W Macedonii, gorach Piryń albo chocby w norweskich fiordach ale na polnocy? Kazde zctych miesc jest o wiele ciekawsze ,ale to oczywiscie kwaestia gustu😜

        Polubienie

      1. agalukos

        Islandia Cię porwie… Jest niesamowita. „Porwie” – to dobre słowo. Podczas wietrznych dni, dobrze jest mieć kamienie w kieszeniach lub plecaku :-)
        Jest w swej prostocie niczym piękna kobieta, o surowych rysach twarzy i zmiennych nastrojach. Serdeczności Agatko!

        Polubienie

  10. Zib

    No i zdecydowanie lepiej☺to juź prawie hurra optymizm😂
    Nie znam żadnego pisarza, a sluchajac wypowiedzi niektorych , wcake tego jie żaluję😜
    Przyczytałem tysiace ksiażek i w żadnej nie zauważylem nic poza doświadczeniami samego autora. Czesto przedstawionymi w pomyslowy soosob, nawet wplecionymi w calkowita fantazję. Zaczeronieta z calkiem roznych źrodeł. Jednak nie da sie napisac czegos wartosciowego( nie mowię że np. modnego) bez CZUCIA tego o czym sie pisze.
    Czytajac Twoje, technicznie swietne teksty, czasem zastanawiam sie ile w nich orawdziwej Ciebie a ile „instagramu”. I chyba jednak Ciebievjest więcej☺

    Polubienie

  11. Bet

    Też lubię opisaną przekątną na Błoniach. Och, jakże często przebieżaną za młodu:)) Pisz, pisz o Krakowie bo to miasto po to jest! Cudowny jest ten czas poszukiwania swojego miejsca więc trzeba się nim cieszyć.
    Mogilskie nie jest takie złe.
    ps Pozdrowienia dla fotografki! Zdjęcia fenomenalne!

    Polubione przez 1 osoba

  12. Nisia

    A ja mam wrażenie, że właśnie pisarze piszą o znanych rzeczach, ludziach i wydarzeniach, ale w taki sposób, że nie zawsze da się zorientować, że to coś znanego. A niektórzy to zupełnie się z tym przecież nie kryją. Pisz więc dalej o Krakowie, bo idziesz Ci to świetnie. :)

    Polubione przez 1 osoba

  13. Tatul

    Na etapie szukania swojego miejsca goni nas pewien przymus. Gdy już znajdziemy coś dla siebie, to staniemy się człowiekiem osiadłym. Mościmy i doskonalimy swoje gniazdo nie myśląc już o dalszym szukaniu, przeprowadzkach, tymczasowości

    Polubione przez 1 osoba

  14. ulotnechwile870674553

    Mieszkać w Krakowie i nie pisać „w Krakowie”? To chyba niewykonalne. To miasto ma w sobie tak potężnego ducha historii, że aż czuje się „zbrukane teraźniejszością”. „Stary Murzyn”, to ksywka, czy rzeczywistość? To pytanie może trąci rasizmem, choć w rzeczywistości tak nie jest. Zastanawiam się po prostu, ile osób w naszym pięknym kraju użyłoby wobec Afrykanina określenia ziomek. Chyba niewielu. Niestety.

    Polubienie

      1. ulotnechwile870674553

        Jak najbardziej neutralnym i nie ma nic wspólnego z rasizmem. Podoba mi się określenie ziomek, zwłaszcza w tym kontekście, bo jest zaprzeczeniem tak modnym ostatnio poglądom jak „Polska dla Polaków”, czy „Biała Europa”. Ziomek to, „swój”. I każdy może być swój, niezależnie od koloru.

        Polubione przez 1 osoba

  15. eulalia87

    wymyślanie, to składanie inaczej rzecz, które już znamy, zamiast w prawo skręcamy w lewo, kamienica ma głowe gryfa zamiast lwa… myślę, że pisarze inspirują się rzeczywistością i doświadczeniem, a potem to opisują swój własny, swoisty sposób… Dziś nazywasz to miasto Krakowem.. jak nazwiesz je jutro…?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.