Herbata z szałwii.

sukienkos

A co ty tam masz? Czas na pisanie czy warsztaty?
Jedno i drugie. I dwa koty. Głaszczę na zmianę. Tylko one nie lubią zmian.
To super. Kiedy wracasz?
Nie wiem, nie powiem.
Co to znaczy?
To znaczy, że w pełni wrócę dopiero, kiedy napiszę tę powieść.
Aga…
Stary, to będzie jakiś rok. Moja głowa będzie przez ten czas trochę gdzie indziej.
AGA!
Nie ma mnie, jestem teraz w swojej głowie, w swojej scenie, w swojej powieści. Buzi :* 

Przesuwam na tryb samolotowy. Ukochana ostatnio samolotówka. Pauzuję rzeczywistość, jakbym mieszkała w grze komputerowej a nie w Domu w Zakęcie. Messenger szybko zmienia skórkę na szarą, a w szybce telefonu odbija się słońce i wielka głowa równie wielkiego Bernardyna. Nie mogę się przemóc. Nie lubię psiej śliny, psiej sierści, psiego zapachu. Mój ojciec jest weterynarzem, a ja wyrodną córką. Mój ojciec jest weterynarzem i w dzieciństwie ugryzło mnie kilku jego klientów. Wyrodność, widać, jest zapisana w naszym drzewie genealogicznym.

Rita podniosła się dziś o 6:10. Ania zaraz będzie stawać na głowie. Ja na paluszkach, na zimnej podłodze, szukałam ładowarki do laptopa. Za wcześnie, oznajmiła Rita najbardziej rozbudzonym ze swoich głosów i opadła na poduszkę w tumanie blond włosów. Super kolor, tego nie zdążyłam jej powiedzieć. Pisała cały dzień o siostrach, przegryzała ciasto przełożone ptasim mleczkiem i chyba lubiła Wielkiego Bernardyna.

Ja leżałam owinięta w koc jak kaleka syrena wyrzuca na betonowy brzeg i stukałam swój kawałek o narkotykach. Spod palców sypały mi się feta, koka i MDMA. Prawie jak w piosence, ale tam wjeżdzały grubsze dragi, a moi bohaterowie muszą jeszcze trochę pociągnąć. Niedzielna narkomania, przykrywanie zniszczeń make-upem, siniaki na rękach zasłonięte tatuażami lepiej niż rękawami bluzy. Rokują mi, ci moi bohaterowie.

Tymczasem nie mamy już ani kropelki alkoholu. Trzy paczki szlugów. Dwie żelek. Niby witaminizowanych, ale powątpiewam. Miks glukozowo-fruktozowy w szeleszczącej folii. Trzeźwy wieczór, trzeźwa noc. Dwie strony przed śniadaniem, pięć po. Super.

Koło trzynastej orientuję się, że przymarzam do podłogi i że koc gryzie mnie metką, wełną i psią sierścią wbitą w gęsty splot. Prosimy o podgrzanie podłogi. Równie dobrze możemy prosić o kryty basen, poletko psylocybów, karaoke z młodą Britney Spears. To miejsce, które spełnia marzenia, zmienia plany, rozładowuje baterie w laptopie jakby miało inną grawitację. Weekendowa wycieczka na Marsa. Intergalaktyczne last minute, all inclusive, pozaziemski high life.

Przez 2 dni:

– 60 razy głaskałam koty,
– wypiłam 15 herbat,
– napisałam 13 stron A4,
– poznałam 7 ludzi (pozostałych znałam wcześniej).

Nie cierpię liczyć, ale 13 stron A4 daje 26 stron A5, a to już realny kawałek powieści. Rozdział, fragment, cokolwiek. Mój bohater zdążył zmienić branżę, zacząć kodować zombie, zamieszkać w Wirtuolandii. Gratuluję jemu i sobie. Gratuluję Wygranym Tego Odcinka.

Takie wyjazdy pisarskie polecam Wam bardziej niż herbatę z szałwii, dżem z rabarbaru, wieczór z kotem udającym koc. ♥

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na lato i na Facebooka. Much love!

34 myśli na temat “Herbata z szałwii.

  1. Ultra

    Dobrze piszesz, a blog doskonale nadaje się do szlifowania swoich umiejętności.
    Herbata z szałwii może być niebezpieczna, chyba że o zawrót głowy chodzi.
    Serdecznie pozdrawiam

    Polubienie

  2. Aisab

    Czytam i tak się zastanawiam- sondaże wykazują, że coraz mnie osób czyta książki, a jednocześnie na blogach spotykam coraz więcej piszących; jak to pogodzić? kto będzie kupować [aby dać zarobić] piszącym skoro czytających coraz mniej??? Kiedyś też stawiałam pierwsze kroki w pisaniu wierszy [do szuflady] i opowiadań, nawet brałam udział w konkursach literackich, lecz uświadomiłam sobie, że życie kieruje się innymi kryteriami i nie da się wyżyć z pisania, to prędko zeszłam na ziemię i wzięłam się za konkretną robotę wedle wyuczonego zawodu. Uznałam, że pisanie jest dobre ale jako …hobby, bo chleba z tego nie będzie.
    Ale…może Tobie się uda??? czego szczerze Ci życzę.

    Polubienie

  3. stopociechblog

    Aga jeszcze wczoraj wspominałam o Twoim pisaniu powieści. Piszesz. Brawo. Już zamawiam egzemplarz. Choć jestem stara, a ty młoda ciałem i duchem lubię Twoją twórczość, bo jest wśród pisaniny, pisaniem. A zapachu, sierści, śliny psiej też nie lubię, choć żaden piesek nie spróbował mnie. Mam syjamskiego kleofasa, tulaka wielkiego.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.