/ fot. południe w Krakowie
Cyntia ma dziś smutniejsze włosy niż minę. Jej fryzjerowi wypadł dysk i laska na zastępstwie pomyliła kolory i klientki. Cyntia siedzi przed komputerem jak przed wyłączonym telewizorem i obraca w palcach czarny kosmyk. Do korporacji nie chce chodzić nikt, a chodzą wszyscy, tym bardziej w październiku.
W środę przychodzi do domu po dwóch dobach. Kamienica zaliczyła trzy awarie prądu. Znajomemu wybuchł bojler na poddaszu i cały tydzień jeździ od Kurdwanowa po Krowodrzę z ręcznikiem pod pachą i nadzieją na ciepły prysznic. Samochody stoją całe ranki na ulicach jak drzewa wysadzające aleje. Pełne ludzi i myśli, gdzie powinni być pół godziny temu. Nowe współlokatorki lepiej niż kod do wifi znają już jej numer telefonu i tylko stare niedopałki w słoiku po musztardzie sarepskiej przypominają minione lato.
Roger chce się spotkać, kupił już nową pastę do włosów i obciął paznokcie na zero. Wypolerował karty kredytowe i poukładał je alfabetycznie w świeżo wypastowanym portfelu.
Letnie wieczory zapisały się smugami wina na balkonie, a na trawie trzy piętra niżej leżą kasztany i korki po winie. Wieczór przypomina, że w trakcie tych wcześniejszych nie trzeba było liczyć czasu, a kalendarz w pokoju stanął na sierpniu i już nie ruszy.
Cyntia ma dziś więcej otwartych okien niż kont w banku. W trybie incognito wybiera dzień na spotkanie i legginsy na aliekspresie. Nie wie, że nawet rękawiczki zamówione miesiąc temu nie zdążą przed pierwszą falą mrozów. Smog rozwiesi się od Podhala po Śląsk i tylko studenci z pierwszego roku nie będą nosi masek przeciwsmogowych tej jesieni. Sezon na grzyby się skończył, a kurki spleśniały w lodówce. Listonosz przyniósł nową obudowę na telefon, ale szybka rozpękła się od brzegu do brzegu jak serce w kinie.
Roger wypolerował już buty i szkła do okularów. Będzie dziś widział świat w bolesnej trzeźwości i z umiłowaniem detalu godnym szkła zegarmistrza.
Cyntia, wybiegając na spotkanie, zostawiła w mieszkaniu wiatr, jesienne liście i porwane sznurówki od trampek. Nienawidzi jesieni tak samo jak porządków. Nigdy nie odbiera telefonu w posprzątanym mieszkaniu. Liczy oddechy, liczy drobinki kurzu na drewnianych meblach i czeka aż czas naprawi jej lęki, poprzestawia książki, wysokie przy niskich, grube przy chudych, cięte kwiaty wrzuci do wazonu z suchymi makówkami. Czeka, aż będzie miała odwagę zadzwonić do psychiatry i tatuatora, w tej kolejności i zerwać tyle kartek z kalendarza, ile będzie trzeba.
Cyntia wybiega z mieszkania, rozrzucając w korytarzu włosy, które nie są jej. Nie poznaje się w lustrze, przegląda się raz jeszcze w tafli kałuży i telefonu. Tramwaj ochlapuje ją od kolan po pachy. Resztę zasłaniają kalosze i szalik. Zegar na ratuszu przypomina jej koło okrętowe z escape roomu, w którym była trzy lata temu. Miasto szepcze do niej jak wielki kolaż przeszłości. Na spotkanie wbiega z myślami splątanymi bardziej niż warkocze.
Roger sprawdził, że spóźniła się dokładnie 17 minut, przyszła od innej strony niż zapowiadała i ma żuka na lewym kaloszu. Karty z portfela pocierał tak długo, że były cieplejsze niż jego serce.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na jesień i na Facebooka. Much love!
houseferatu
Hej, przyjemnie się czyta, ciekawa fraza. Tylko ewentualnie napisałbym „korki od butelek”, żeby nie powtarzać „wina” i „dym z kominów” zamiast „smog”,żeby ten nie pojawiał się dwa razy w tekście. Ale może za bardzo kombinuję. Naprawdę spoko lektura z klimatem i poetycką wyobraźnią.
PolubieniePolubienie
Nisia
Taka magia, ze czlowiek zastanawia sie czasem czy napewno rozumie co czyta ;) ale czyta dalej, bo tekst wciaga i jest ciekawy :)
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Alicja
Zabawny tekst…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
danuaria
Zabawny?! To ma być zabawny tekst?
Moim zdaniem wręcz przeciwnie – bardzo smutny. Mam wrażenie, że autorka tego tekstu pilnie wymaga pomocy specjalisty. I nie piszę tego po to, by ją obrazić. Ja się po prostu bardzo martwię. Jestem przerażona, co z człowiekiem robi praca w korporacji, że pisze tak ponure i katastroficzne teksty. To już kolejny taki tekst pod rząd.
No i natychmiast powinna zmienić pracę, ale broń Boże nie przechodzić z korporacji do korporacji. Ale najpierw wizyta u specjalisty, może nawet nie jedna. Przepraszam, ale jestem wstrząśnięta. A współczesnemu niewolnictwu mówię stanowcze NIE!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tochybaomnie
Dla mnie ten tekst nie jest ani ponury, ani katastroficzny, jest za to do bólu naturalistyczny. Realizm pomieszany z pewną dozą abstrakcji uderza od pierwszych zdań. Odnajduję w nim jesienną nostalgię i tęsknotę za latem i młodością. Niby proza, a jednak trochę wiersz, bo każdy inaczej go interpretuje i czuje. Jeśli na tym zależało autorce, to gratuluję, cel osiągnięty ;)
PolubieniePolubienie
Alicja
Masz rację – mój komentarz to była ironia.
PolubieniePolubienie
Avodaya
Oj.. Wiele osób pociąga smutny i melancholijny nastrój. Taki typ osobowości. Mogą z tego czerpać motywację lub poprostu odpoczywać. Dla równowagi warto sobie czasem pozwolić na gorsze chwile i przeżyć je równie świadomie co lepsze oraz tak samo docenić.
Jesień kochamy nie za brak słońca i ciepłych, letnich chwil na plaży tylko za piękne, opadające liście, szare, ciężkie chmury mknące szybko po niebie i orzeźwiające powietrze.
Każdy i wszystko jest inne, to stąd biorą się nasze emocje. Gdyby wszyscy byli tacy sami, każdy dzień w roku identyczny, kogo byś kochał, co byłoby Twoim ulubionym smakiem, zapachem, widokiem?
PolubieniePolubienie