/ fot. pocztówka z Krakowa
Czasem w tygodniu życie przydarza Ci się między piątą trzydzieści a piątą trzydzieści pięć, między materacem z Ikei a odpylaczem powietrza z Sharpa. Zmęczone twarze na przystanku smog oznacza na skali szarości jak niewybielone zęby. Maska uwiera bardziej niż wczorajsze myśli. Stare zawory zamarzają na mrozie i szeleszczą jak rybie łuski. Byle do wiosny, wzdychasz, byle smog zelżał, byle się zamknął projekt. Życie w poczekalni, życie z przyzwyczajenia, życie w 139.
Życie przydarza Ci się czasem jak post scriptum do broszury z korporacji, korporacji snów i obietnic podwyżki. 10, 11, nie patrzysz za zegarek tylko liczysz nadgodziny. Ponad 12 nie ma sensu siedzieć, bo masz parestezje od krzeszła, a wychodząc i tak sięgniesz nie po swój płaszcz. Tymczasem w aptece kolejki po krople do oczu, że nie ma sensu stać.
Życie przydarza Ci się też w łazience z podwójnym lustrem, gdzie widzisz swój tył głowy. I włosy, które nawet nie wiedziałaś, że są Twoje, więc nie uczesałaś ich i dziś.
Telefon śliski i zimny jak lód pod Mariackim, migawki z nie Twojego życia. Już wiesz, że koty boją się ogórków, chociaż na Komunię dostałaś rybki. Muminki fruwają na chmurkach smogu i co rusz przypominasz sobie o jakiejś aktorce, bo akurat zginęła tragicznie w wypadku, zoperowała sobie cycki albo przyszła na czerwony dywan bez majtek.
Na Fejsbuku pisze dziś dziewczyna, że zabiła się inna dziewczyna. A ta co pisze, pisze szczerze i zamaszyście, że ma cyklofrenię, że się leczy, że jest trudno, ale warto. I to też nie jest Twoje życie, jak wszystkie inne rzeczy, które przytrafiły ci się dziś między oczyszczaczem, zegarem do nadgodzin a wieszakiem na płaszcze. Ale dotyczy Cię, jeśli ktoś, kto kasuje Ci bilet w kinie, ktoś kto wydaje Ci kotleta z jarmużu w wege barze, ktoś kto miesza Ci Krwawą Mary na Kazimierzu zamiast Tic Taców, nosi w kieszeni Zolafren.
To jedno z nie Twoich żyć, które przydarzają Ci się co dzień, dzień w dzień aż do skończenia świata Cię obchodzi. A światy kończą się mniej spektakularnie i częściej niż w Warner Brosie.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!
Recenzjonistka
Styl, który wywołuje uzasadnioną zazdrość. Nawet o kwestiach szaro-burych i ponurych możesz pisać z polotem i humorem. Uśmiecham się. Jednocześnie sądzę, że trzeba robić wszystko, by tydzień nie składał się jedynie z oczekiwania na sobotę.
PolubieniePolubienie
nameless
Świetny tekst. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
danuaria
Smutne. Bardzo smutne. Przygnębiające. Po przeczytaniu takiego wpisu cieszę się, że nie mam szans na pracę w korporacji. Musisz mieć naprawdę ciężkie życie. Choć nie wierzę w moc modlitwy za kogoś, to chyba jednak pomodlę się za Ciebie.
PolubieniePolubienie
trip by triplets
Świetny post. Bardzo lekko napisany 😊 Na pewno będziemy zaglądać częściej !
PolubieniePolubienie
Fototropie
Staramy się tu zaglądać regularnie i nie zdarzyło się jeszcze, by nasz głód wysmakowanej narracji nie został przynajmniej w części zaspokojony. Kolejna smaczna porcja. Cierpliwie czekamy na następne :)
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Dziękuję pięknie! Tym razem nie chodziło o zgrabną narrację, tylko o poruszenie tematu. Mam tylko nadzieję, że został poruszony właściwie. Dużo dobrego! :)
PolubieniePolubienie
Fototropie
Jedno nie wyklucza drugiego. Co więcej, trudno odpowiednio zarysować temat bez odpowiedniego narzędzia. Tu wszystko zagrało świetnie. Pozdrowienia.
PolubieniePolubienie
Paweł W
Spodobał mnie się ten wpis:)
PolubieniePolubienie
Ruda Wstążka
Świetnie się czyta, naprawdę
PolubieniePolubione przez 1 osoba