Wszedł za późno o jeden przepłakany film. Nie wytarł butów i zostawił błotniste ślady na drewnianym parkiecie. Rzucił niedbale torbę na fotel i zabrał się do rozsznurowywania butów. Rozsznurowywał pieczołowicie, bo śliskie od mrozu sznurówki uciekały przed zgrabiałymi palcami. Patrzyła na niego znad rzęs ubranych w czarną maskarę i chciała, żeby poświęcił jej choć tyle czasu, co tym cholernym sznurówkom. Odwróciła się i odrzuciła na plecy kaskadę włosów, chociaż on i tak nie patrzył. Dobrze, że maskara była wodoodporna.
Chociaż miał po jednym telefonie na każdą kieszeń, to nie miał kalendarza i zawsze zapominał, jaki jest dzień. Kiedy przyniosła z pracy kwiaty i czekoladki Milka, spytał, czy to był jej ostatni dzień. Nie, to był dzień jej urodzin. Kroił akurat imbir do herbaty i rzucił jej spóźnione „sto lat”. Zaserwował jej urodzinową filiżankę ostygłego Earl Grey’a i odsunął tulipany. Nie było wazonu.
Nie wiedział, kiedy płacze, bo miała chroniczne zapalenie spojówek i ciężko się w tym było rozeznać. Dodzwonić się do Luxmedu nigdy nie było kiedy. Między jednym spotkaniem a konferencją o dwunastej, między pierwszym mailem w pracy i ostatnim raportem.
Gdzieś między uśmiechem nieznajomego w czapce w renifery a szerokimi plecami chłopaka w kolejce w Centrum Taniej Książki spadła na nią świadomość nieuchronności ostatnich miesięcy. Chwilę później runął na nią atlas grzybów. Chłopak z szerokimi plecami odłożył atlas półkę niżej. W ręce miał ,,Pałac Północy” Zafóna. Wymienili się uśmiechami i numerami, chociaż już nie za bardzo wiedziała, jak to się robi.
W Ikei ukuła się kaktusem za pięć złotych. Wybuchnęła płaczem jak wóz strażacki, chociaż z palca nie potoczyła się ani kropelka krwi. Podlała kaktusa łzami, bo nie miała chusteczek. Kupiła go dziesięć minut później z zażenowania.
Wracała autobusem pełnym ludźmi i ich obietnic nowego życia. Z tekturowych toreb wystawały ramki na zdjęcia, wzorzyste zmiany pościeli i blaszane doniczki. Jedna dłoń ściskała tekturowe ucho torby, druga – dłoń dziewczyny. Ten sam widok powtarzał się przez cały autobus jak w galerii luster. Targowisko dnia następnego potężniało, kiedy pary zaglądały do tekturowych sezamów i sprawdzały, jedni po kryjomu inni otwarcie, co kupili i gdzie to wstawią.
Wyciągnęła sfatygowanego Samsunga i usunęła wspólne zdjęcie z tapety. Nie wiadomo było za bardzo, co można wstawić w jego miejsce, miała je przecież odkąd pamięta. Wróciła do domu, pozdejmowała zdjęcia z lodówki i pozbierała wszystkie ramki. Zebrała się pokaźna torba niechcianych wspomnień. Kiedy wychodziła do śmietnika, zaświecił się telefon.
Statystycznie co trzecie małżeństwo w Polsce kończy się rozwodem. Ponad połowa rozwodników uważa, że głównym powodem rozstania było niedopasowanie seksualne partnerów. Więcej statystyk tutaj.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!
bfcb
Lepiej wcześniej niż później – taką miałem myśl po zakończeniu lektury. Kolejna zwykła historia, w której sposób opisu sprawia, że „się czyta”. Lubię.
PolubieniePolubienie
Ged Antros
Nie każda bajka kończy się happy endem.
Ale trzeba mieć nadzieję. Może to po prostu pierwszy odcinek z cliffhangerem na końcu a szczęśliwe zakończenie jest gdzies dalej.
PolubieniePolubienie
goldenbrown
No, tak…
Szkoda, że to nie bajka, która kończy się „I żyli długo i szczęśliwie.”
PolubieniePolubienie