Kraków, który przemierzają bohaterowie Horror Show Orbitowskiego, to Kraków kamienic z wyszczerbionymi jak spróchniałe zęby okiennicami. Kraków pełen bloków pstrych od gołębich odchodów i przechodniów, którzy już sami nie wiedzą, czy żyją, bo przez żyły toczy im się alkohol, a nie krew.
To nie książka do kotleta i mizerii, gdzie opisy są miłe dla oka, a akcja toczy się w świetle dnia. Powieść jest mało przyjemna, jak spacer przez kałużę w dziurawych kaloszach, jak deszcz wlewający się za kołnierz, kiedy parasol przykrótki. Książka dotyka i to nie miejscami, ale prawie przez 160 stron. Jeśli do tego akurat zamieszkuje się Kraków, powieść można odczuć jak zarzucony na siebie śmierdzący koc. Ciężko go potem zrzucić.
Orbitowski o Krakowie:
Przez lata patrzył, jak Kraków Przybyszewskiego i Wyspiańskiego zjada kolejne wioski, brunatnieje, obrasta swastykami, tonie w czerwieni nowego ładu, jak pnie się w górę, rozrzuca brązowe osiedla i czuł, że miasto staje się obce. Tak obce jak żona, które po czterdziestu latach nie ma odwagi powiedzieć „spadaj, pierdzielu” i znika, sam diabeł nie wie gdzie. Jego Kraków zatonął wśród reklam, wysokich bloków, parasoli z logiem browaru, odleciał jak maszkarony porwane przez reklamę Tchibo. [25]
To zabawne, jak mało wiemy o domach w naszym otoczeniu. Giełdziarz nie miał pojęcia o istnieniu tej ponurej rudery, wciśniętej między bloki jak zepsuty owoc w koszyku. Stał i wodził wzrokiem po ścianach odartych z brunatnego tynku, smolistych oknach, parapetach upstrzonych przez gołębie i wyblakłych zdjęciach papieża. Nic dziwnego, że Brandonowi przesunęły się klepki. Tu można oszaleć. Wyrzucił papierosa i wszedł do środka. Uderzył go cierpki smród potu. Po zielonych ścianach rozsypały się graffiti. Niedopałki ozdabiały kąty. Większość drzwi przypominała przegniłe trumny. [65-66]
Kazimierz, dawna dzielnica żydowska, gdzie brud i przepych wzięły ślub. Wieczorem można tu wygrać butelkę, że dziesięciu kolejnych przechodniów będzie kompletnie zalanych. Zabytkami da się podbić oczy. […] Ale ulica Starowiślna to prawie nie Kazimierz, przecięta przez szyny, gwarna, rozświetlona rzędami witryn. Prawie zawsze zatkana – tylko w nocy, gdy znikają tramwaje i samochody, ulica Starowiślna zdaje się poszerzać. Kamienice robią krok w tył, a chodnik pręży się jak kot. [100]
Bronowice z zabitej dechami dziury stały się zbitką luksusowych osiedli. Przepadły chaty o łamiących się dachach, diabeł porwał kury, psy i pijanych chłopców. W oczy biła czerwień dachówek („kto, cholera, zrzucał z nich śnieg?”). [120]
Wszystkie cytaty pochodzą z wydania: Łukasz Orbitowksi, Horror Show, Kraków: Korporacja Ha!art, 2014. Numery stron w nawiasach. O powieści więcej tutaj, o autorze – tu. A książkę to ogólnie warto kupić.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na lato i na Facebooka. Much love!
lunfardo
Olipiakos Pireus (Boca Juniors) i Panathinaikos Ateny (river plate)
PolubieniePolubienie
effendi
Well i do so fuck nim and fuck you too
PolubieniePolubienie
𝙰𝚐𝚊𝚝𝚊 𝚆𝚒𝚎𝚌𝚣𝚘𝚛𝚘𝚠𝚜𝚔𝚊
;dd
PolubieniePolubienie
Starszy Wajchowy
Czepiam się: a może by poprawić literówkę „…Łukasz Orbitowksi, Horror Show, Kraków…”
PolubieniePolubienie
kolorowooka
Kraków to miejsce z którego uciekam, a jednak co rusz ściąga mnie do siebie i wracam z poczuciem klęski i poddania (on sam jakimiś chwytajacymi mackami czy rzeczywistość sprzysiężona na jego korzyść, nie wiem)
PolubieniePolubienie
annadolores
Spędziłam 10 lat w Krakowie i każdego dnia dziękuję losowi, że pozwolił mi uciec. To miasto zżera duszę i poczucie estetyki. Człowiek chamieje i obojętnieje. Pół-apokaliptyczne miasto, które zżera samo siebie. Wiecie jaka to zbrodnia „nie kochać Krakowa”? Nie wierzyć we wciskany mit o mieście kultury i artystów?
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Myślę, że to za mocny osąd. Mnieszkam tu już osiem lat i może płuca są o te osiem lat starsze, bo smog ich nie oszczędza, to umysł jakby zyskiwał. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
annadolores
Dużo zależy od stacji zerowej. Według mnie, na tle Gdańska czy Wrocławia miasto Kraków sporo traci w porównaniach. Ale znam wiele osób, które bez Krakowa żyć nie chcą :) Nie mogą! Uskrzydla ich miasto i ludzie. Wierzę, że każdy ma prawo do subiektywnej oceny i szanuję to. Krakowska noc potrafi być niezapomniana, jedyna, może i magiczna jak podróż sentymentalną dorożką z wiersza. Ale ów smog, wytępione parki, zapuszczone trawniki, paskudne grafitti praktycznie na każdym budynku poza obrębem Plant, a na dostawkę łyse pały i menele nie są w stanie tego zrównoważyć. Dla mnie czar pryska. Chyba karmimy umysły czymś różnym :) Ja karmię obrazem, wizualizacją, odbiorem estetycznym. Ludzi zostawiam na deser. Wszędzie są fascynujący :)
PolubieniePolubienie
kolorowooka
rozumiem Twoje słowa. ja przez długi czas mieszkając tu nie znosiłam tego miasta. jednak po każdej ucieczce i kolejnym powrocie już się do niego przyzwyczaiłam. kochać nie kocham, ale szanuję jako moje miasto widząc wszystkie jego niedostatki
PolubieniePolubienie
Ania Leszczyńska
Musi być świetna!
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Zdecydownie tak. :’)
PolubieniePolubione przez 1 osoba