Poranki upływają mi między suszarką do włosów a deską do prasowania. Myciem moich niepomiernie długich i równie niepomiernie cienkich włosów. Prasowaniu koszuli na płask, na naleśnik. Prasowaniu czarnych spodni. Pospiesznym wskakiwaniu w jedno i drugie. Kiedy oba elementy garderoby są jeszcze ciepłe. I pachnące parą z żelazka.
Suszę włosy szybko. Między palcami. Jeszcze płyn do płukania jamy ustnej na odchodne. Szybko. Płaskie wsuwaki na stopy. Wybiegam. Ubranie nie do końca ostygło. Włosy jeszcze gdzieniegdzie mokre. Jama ustna antyseptyczna. Biegnę na przystanek. Lekko i delikatnie. Żeby się zanadto nie upocić. Ale żeby zdążyć. Bo lepiej przyjechać wcześniej. A bo to lepiej wygląda jak kandydat wcześniej się stawi. Spokojnie zaczeka. Uda stoika. Albo od razu Buddystę. To teraz na czasie. Porozmawia na luzie z obsługą, pozna ludzi z recepcji. Niż jak wbiegnie zziajany jak bezpański burek, którego gonił rosły Rotwailer przez pół osiedla.
Szukam szczęścia. Szukam pracy. Sprawdzam, czy poza korporacją jeszcze istnieje życie. Czy poza korporacją jeszcze istnieje zatrudnienie. Póki co wiem, że istnieją duszne pokoje, w których obrzucają mnie umowami śmieciowymi jak nieudanego komika zgniłymi jabłkami. Nie jest mi do śmiechu. Strącam kleiste ogryzki z koszuli, plamy przykrywam żakietem i idę dalej. Tam, gdzie obiecują, że odławiają ludzi z korporacji jak złote rybki. Może i odławiają. Wrzucają potem rybki do przyciasnej, kryształowej kuli, która ma symulować pełnowartościowe akwarium. A rybki mają pływać i się wdzięczyć. Falować wachlarzami ogonów. Czarować. Lśnić złotem. Mają wyglądać jak dekoracja w szklanej kuli do potrząsania dla dzieci. A weź tu udawaj, kiedy woda zakisła i miejsca przymało. A inne ryby zamiast lśnić złotem, kąsają cię po ogonie aż Ci go odgryzą.
Kolejny dzień. Wstaję. Myję włosy. Dłuższe niż wczoraj o ułamki milimetra. Suszę je o ułamki sekundy dłużej. Prasuję o ułamki sekundy dłużej, bo jestem o jeden dzień starsza i o jeden dzień niezauważalnie bardziej niedołężna. Płuczę jamę. Kolejny dzień śnią mi się złote rybki w ciasnych akwariowych kulach. Kolejny dzień biegnę na przystanek, bo nie jestem rybą, ale człowiekiem. A człowiek spóźniać się nie powinien. Nie człowiek profesjonalny. Nie człowiek biznesu. Wsuwaki zmieniam dopiero w windzie. Na czarne szpilki. Wchodzę krokiem wybiegowym. Z lekkością niebolących stóp. Palców, które wciśnięto w szpilki jakieś cztery sekundy temu. Uśmiech mam adekwatny do miejsca, sytuacji i poziomu napięcia. Od czwórki do czwórki. Taki do piątek byłby nieprzyzwoitością. W trakcie rozmowy zmieniam uśmiech na inne warianty pakietu mimicznego. Przekonuję. Mówię. Peroruję. Szukam min jak emotikonek na Facebooku. Nakładam coraz to nowe.
Uchylam się przed zgniłymi jabłkami. Wyczesuję ogryzki z włosów. Wychodzę. W windzie zdejmuję szpilki. Zmieniam je na wsuwaki z H&Mu. Odklejam ostatnią minę, która zastygła mi na ustach jak stara taśma klejąca. Odklejam powoli jak plaster depilacyjny z Rossmana. Chowam do kieszeni. Będzie na następny raz. I kolejny. I jeszcze jeden. Aż włosy urosną mi tak bardzo, że będę spuszczała się oknem na kolejne rozmowy. W ramach projektu Roszpunka szuka pracy.
Winda dojeżdża. Rozgniatam wsuwakiem resztki jabłek na podłodze. Dzwoni On pytać, jak było. Zmieniają się tylko imiona. I wymiary akwarium.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!
yogainstockholm
przechodzilam dokladnie przez to samo (szczegolnie z tym biegiem z lekkoscia, zeby sie nie zapocic) :)
PolubieniePolubienie
paulina
Trudny tekst, bo chyba bardzo prawdziwy. Mnie również poruszył, może dlatego, że ja dopiero zaczynam swoją drogę zwaną pracą. Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szymon Qavtan Furmaniak
Cieszę się, że mogę przeczytać taki wpis i komentarze pod nim.
Chciałbym byśmy wszyscy mieli czas i siły, by ta rzeczywistość była bardziej kolorowa.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agnieszka Potocka
Cóż powiedzieć, smutne przygody za Tobą, za to bardzo dobrze opisane. Czuć jakbym koło Ciebie stała przy desce do prasowania, a potem wypychała pośpiesznie z mieszkania, bo się spóźnisz :) Lubię Twoje pisanie. Oby w końcu tylko ta alternatywna praca była, nie tylko akwarium, ale całkiem fajne ciepłe morze z ładną plażą (na urlopy!).
PolubieniePolubienie
Mandarynki z mlekiem
Trzymam kciuki za to, żebyś w końcu złapała jakieś pełnowartościowe jabłko ;)
PolubieniePolubienie
Agata
Znaczy wiesz, nie chcę Cię straszyć, ale ja zaliczam same takie rozmowy od listopada… I nie stać mnie, żeby z obecnej pracy po prostu wstać i wyjść. Niestety.
PolubieniePolubienie
Paulina Jasińska
Nie zazdroszczę.
Cieszę się, że mieszkam w miejscu, gdzie nawet o dużych firmach nie mówi się „korpo”. Tacy jesteśmy prowincjonalni. Z pracą też ciężko. Tak słyszałam. Nie chodziłam, nie szukałam, CV nie napiszę. Wolę własną działalność założyć i UE trochę z pieniędzy oskubać.
PolubieniePolubienie
Wombat
To taka zmowa pracodawców – uczyńmy szukanie pracy tak bardzo nieprzyjemnym, żeby pracownikom nie chciało się potem odchodzić i szukać nowej…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ania Leszczyńska
pisz felietony i napisz książkę, ot co :-)
Najgorsze, że trzeba pracować i co do tego nie ma dwóch zdań. trzymam kciuki ca pracę, która Ci przypasuje
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Książkę popełnić to luksus w tych czasach. ;-) Pozdrawiam ciepło!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ania Leszczyńska
i nawzajem :-)
PolubieniePolubienie
okragle30
Jakże genialny, prawdziwy tekst.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Dziękuję za miłe słowa. :-)
PolubieniePolubienie
foxindeep
Tak jak Ciebie czytam mam wrażenie, że w ogóle zatrudnianie się u kogokolwiek jest nie dla Ciebie :) Z tymi minami, ja stwierdziłem, że to pierdolę. Jestem konkretny, trochę oschły, mam dosyć. Moje CV wywodzi się z włazenia w tyłek w kancelariach. Pieprzę te laski z HR, które czują nad Tobą władzę i traktują Cię z wyższością.
Nie zgrywam nikogo, nie kozaczę nad wyraz. Po prostu krótko odpowiadam na pytania, myślę nad odpowiedzią, jeśli potrzebuję czasu. Nie silę się na kreatywność, jeśli nie mam pomysłu.
Za to przygotowuję się porządnie przed.
Udało się i znalazłem. Jestem w dużej korpo, niektórzy mówią o niej jak o bezdusznej, ale moje piętro, mój dział to wspaniali ludzie, nikt się nie wywyższa.
Odnalazłem w sobie spokój. Dzięki tym pierdolonym, poniżającym rozmowom o łaskę zatrudnienia. „Co uważa pan za swoją największą wadę”? Że nie mam w sobie wystarczającego luzu, żeby Ci przypieprzyć głupi gnoju
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
foxindeep
Przepraszam, że obniżam jakość przekleństwami. Ale temat rozmów o pracę to kiedyś bezsilność i strach, potem agresja, dopiero dziś spokój. Niewystarczający jak widać.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Gratuluję posady, jeśli dobrze na Tobie leży. :-) I nie pisz mi, że zatrudnienie nie jest dla mnie. Bo nie stać mnie na bezrobocie, wyprowadzanie psów sąsiadów i jedzenie gruzu.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
foxindeep
to takie stwierdzenie „ziemia/powietrze”, jak rakieta. Miałem na myśli własną działalność. „Tylko weź coś swojego załóż i miej z tego dochody”. Dusimy się w tym bezdusznych fabrykach XXI wieku. kilof na excela, wysmarowane twarze węglem na zespół cieśni nadgarstka, jeśli to jest poprawna nazwa.
PolubieniePolubienie
haziaj
Też mam dosyć gonienia za własnym ogonem…
PolubieniePolubienie
pawlutekk
Jak się spodziewałem, znów przyjemność z czytania Pani wpisu. Sądzę, że kilka komentarzy wyżej jest sporo racji w stwierdzeniu o „marnowaniu ” się z takim piórem w korporacji. Chyba, że to korporacja pisarzy. :-) Co do meritum: znam ból takiego życia. Na szczęście jest to teraz ledwo bolesne wspomnienie. Robię co chcę, kiedy chcę i gdzie chcę. No, ale na to musiałem poczekać kilkadziesiąt lat. Życzę Pani podjęcia szybszej decyzji niż w moim przypadku. Szkoda życia, szkoda pióra… Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na następny wpis :-)!!
PolubieniePolubienie
najlepszewspomnienie
Zdumiewająca lekkość języka. Marnujesz się w tym korpo z taką lekkością wypowiedzi i kreatywnością,która malujesz rzeczywistość. Lubię tu wracać…
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Agata Wieczorowska
Dziękuję za miłe słowa. :-)
PolubieniePolubienie
dee4di
Aż do bólu prawdziwa opowieść! Niestety
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
[*]
PolubieniePolubienie
Grand Mader
Tak to własnie wygląda.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Dziękuję za uwiarygodnienie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tochybaomnie
Agato, szukaj! Na pewno znajdziesz! A ja mocno, mocno trzymam kciuki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
Dziękuję. :-) Ale nie byłabym tego taka pewna. Chyba prędzej założę własnego start-upa niż znajdę godziwą pracę w jakimś sensownym już istniejącym.
PolubieniePolubienie
babajoga
A co chcesz (w życiu? Ze sobą) robić ?
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Agata Wieczorowska
To jest bardzo dobre pytanie. A dobre pytania mają to do siebie, że nie ma na nie prostych odpowiedzi.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
babajoga
Jasne. Ale warto się zastanowić. Jesli masz ochotę, to polecam ćwiczenia z tej książki :http://www.ebooki24.org/p/sztuka-wyznaczania-i-osiagania-celow-marcin-kijak#
Pozdrawiam ;-)
PolubieniePolubienie
niewidy
Myślę, że „Roszpunka szuka pracy” nadawałoby się na tytuł projektu dofinansowanego z UE :)
PolubieniePolubione przez 6 ludzi
Agata Wieczorowska
Można próbować. XD
PolubieniePolubienie
Szymon Qavtan Furmaniak
Na tytuł książki też się świetnie nadaje :]
PolubieniePolubienie
bfcb
Przygody znane wszystkim szukającym drogi wyjścia. Jakże dobrze znane. Bardzo szybko odkryłem, jak bardzo męczy mnie ten teatrzyk. Oni udają, że coś oferują, a ja udaję, że jestem przycięty dokładnie do formatu jakiego szukają. W całym swoim dość już przecież posuniętych w leciech życiu dobrze wspominam tylko dwa spotkania z potencjalnymi pracodawcami. Pierwsze miało miejsce jeszcze w czasach ojczyzny socjalistycznej, a rekruterem moim był szef kuchni w ośrodku wypoczynkowym dla młodzieży socjalistycznej. Miałem zostać kuchcikiem. I zostałem. Rozmowa była krótka, brutalnie bezpośrednia, męska można powiedzieć. Bez owijania w bawełnę, a z użyciem słów stanowczych do granicy przyzwoitości. Do dziś przypomina mi tę pracę kawałek kciuka ucięty przy bardzo, bardzo porannym krajaniu chleba dla trzystu konsumentów. Druga dobra rozmowa miała miejsce w Niemczech, w młodziutkiej firemce, która dopiero się rozwijała, a której właścicielami była trójka chłopaków młodszych ode mnie o jakieś dwadzieścia lat. I znów była to ludzka rozmowa tak różna jak to tylko możliwe od wszelkiego rodzaju assessmentów jakie wcześniej przechodziłem. Pracy nie dostałem, ale żal;u nie mam, bo wszystko zostało jasno powiedziane. Może kiedyś odbędę jeszcze choć jedna taką rozmowę. Niechby nawet nieudaną.
PolubieniePolubione przez 5 ludzi
Agata Wieczorowska
Bardzo pouczające. Dziękuję za wkład. :-)
PolubieniePolubienie