Mówi się, że ludzie się nie zmieniają. Ludzie może nie. Ale zwierzęta na pewno. Kot moich rodziców dla przykładu. 6 lat temu jacyś przeprowadzający się w pośpiechu i w braku miłości ludzie wyrzucili małą szarą dachówkę na śmietnik. Było akurat -20 stopni. Wiadomo, Podlasie, biegun zimna. Ziąb ściskał różne, także niecenzuralne części ciała. Lodowaty wiatr dął ze wschodu jak kierowca w alkomat.
Arktyczny front znad Rosji. Dobrze, że tylko atmosferyczny. W jeden z arktycznych wieczorów, kiedy zamarzały zamki w drzwiach frontowych i wyjść się nie dało, zasiadałam przed komputerem. W ręce kubek gorącej herbaty z kręcącym się plasterkiem cytryny niczym małe preludium do wiosennego słońca. Kot wpadł mi w oko jak może wpaść muszka owocówka.
Ogłoszenie zamieszczone bez zbędnego patetyzmu. Krótka notatka. Kilka ujęć kota. Opis rzeczowy i na temat. Że miękki. Że mruczący. Że się garnie do człowieka. Dodzwoniłam się za trzecim razem. Bo linie telefoniczne podmarzły. A i po dodzwonieniu się mróz trzaskał w słuchawce jak sztuczne ognie na sylwestra. Dziewczyna z Kotkowa [link] przyjechała pół godziny później z dużym tekturowym kartonem, bodajże po makaronie Lubelli. Karton miauczał na całą klatkę schodową, jak go nieśli.
Kotka okazała się wysmukła i srebrno-szara. Jak na śmietnikowe pochodzenie i dachową krew, poruszała się z gracją godną kotki Faraona. Giętki ogon oplatał z niemałą wprawą nogi stołu. Kiedy zamruczała z cicha, wycierając się o sztruksowe spodnie głowy rodziny, już podpisywaliśmy papiery adopcyjne. Kilka egzemplarzy. Kotka nie przestawała wycierać się i pomiaukiwać z cicha. Dyskretna autopromocja.
Jak tylko Dziewczyna schowała do teczki umowę adopcyjną i zamknęliśmy za nią drzwi, faraońska kotka wskoczyła z gracją na parapet z kwiatkami. I bardzo mało spektakularnie pokłuła swój wysmukły zad jeżącym się tam kaktusem. Wszak z Arizony nie pochodziła, a z podbiałostockiego śmietnika.
Przez kilka miesięcy kotka zachowała swój wysmukły, rdzenny kształt. Ale potem przyszła sterylizacja. A po sterylce kotki obrastają w tłuszcz jak Bil Gates w dolary. Potem jeszcze smakołyki z Whiskasu. Przegryzki. Sucha karma. Mokre saszetki. Kiełbaski przekąski. Cuda cuda w misce i pod stołem. Czasami jeszcze jakaś ukradziona kiełbasa z bigosu się trafiła.
Miałam przyjemność przyjechać na te święta do naturalnego ekosystemu kotki, domu moich rodziców. Ze zgrozą zdałam sobie sprawę, że ta wygląda jakby rozmnażała się przez pączkowanie. Więcej kota w kocie. Ekstra objętość. Firma Pantene Pro-V spokojnie mogłaby robić nad kotką badania celem rozwinięcia serii kosmetyków do włosów Mega Objętość.
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, ja i On, najsampierw przywitaliśmy się z ludzkimi domownikami. Potem poszliśmy na balkon. Raz jeszcze zaczerpnąć czystego, białostockiego powietrza. Tak przejrzystego, jakby się zaraz miało wciągnąć w płuca chmury. A tam, na balkonie, ciasno wciśnięte między donice pelargonii zobaczyliśmy kocie futro.
On zauważył z aprobatą: O. Nie wiedziałem, że twoi rodzice mają dwa koty. Tylko… drugi jakby nie ma głowy.
Nie ma. Kiedy Kendra leży na balkonowej posadzce, udając chleb, wygląda jak dwa koty ściśle do siebie przylegające. Jakby doszyć głowę, byłyby dwa w pełni wartościowe egzemplarze. Takie kocie xero tylko w Białymstoku. I chociaż od przybytku głowa nie boli, to nie polecam, kiedy 6 kilo żywej kociej wagi osiądzie Ci w nocy na klatce piersiowej, jak śpisz. Gdyby rozkładała się kawałek wyżej, podejrzewam skuteczność większą niż u Boa Dusiciela.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!
makowskimariusz
Koty to dranie. I nawet nie chodzi o drapanie. Raczej to wyzwalanie poczucia winy w panu kocim tatusiu. Trafnie ujął to Antony Robbins: kiedy wychodzisz z domu na pięć minut i wracasz, w przedpokoju kot robi taką histerię jakby nie było cię pięć miesięcy. I tak raz za razem. One nie mają poczucia czasu. Slow life – na maxa.
PolubieniePolubienie
Jeff
„W ręce kubek gorącej herbaty z kręcącym się plasterkiem cytryny niczym małe preludium do wiosennego słońca.” przyjemne : )
PolubieniePolubienie
Redaktor, dziennikarz (Editor, journalist)
Reblogged this on Anna Bartosiewicz PRess.
PolubieniePolubienie
Wombat
Mieszkając jeszcze na Podlasiu, sprowadziłam podlaskiego kota to podlaskiego domu moich podlaskich rodziców, gdzie rządy sprawowały dwa podlaskie jamniki. Kotka jest po sterylizacji, ale jest nadal zgrabna – dużo szaleje po podwórku, wybrzydza przy jedzeniu, poluje na ptaszki (a potem cała rodzina poluje na kota, by wypuścił ptaszka). Jamniki zimą to balerony, latem tylko parówki. Zimą nie chcą z domu wychodzić, bo w brzuchy marzną. Kot też wybrzydza na pogodę, ale mniej, szczególnie że gardzi kuwetą – chyba, że na zewnątrz jest naprawdę źle.
Z drugiej strony – ponieważ dwa jamniki, kot, a do tego dwóch mężczyzn jest na głowie mojej mamy, żadnego z podopiecznych specjalnie nie rozpieszcza. Niby kupuje to, co lubią, ale bez nadskakiwania. Inna sprawa, że gdy przyjeżdżam ze swoim psem, to tuczy go jak na mięso… Ale to w końcu „jej wnuczek z sierocińca”.
Już ze stolycy zawiozłam dziadkom kota stołecznego. Grzeczna, kastrowana, dorosła, porzucona, ale nadal zadbana. Babcia rozpuściła kota jak dziadkowski bicz, zimą też robi za dwa koty, latem trochę mniej, wpieprza tylko wędlinkę i też gardzi kuwetą, ale na rzecz dywanu. Swojego psa toleruje, bo musi, bo pies olbrzym, ale jamniki leje ile wlezie. Ludzi też próbuje lać. Ludzie próbują kota usadzać, ale muszą to robić z dala od spojrzenia pani domu, bo zdaniem babci kotu wszystko wolno. Może dlatego, że to nie ona po niej sprząta…
Wiem, że zwierzęta też mają różne charaktery – ale zastanawiam się, na ile różnica w kotach wynika z ich osobowości, a na ile z podejścia reszty domowego stada. Ta u rodziców to trochę pierdoła, ale nadal to najgrzeczniejszy kot jakiego znam – a u dziadków to diabeł wcielony. Jedną się bierze na ręce to tylko robi jedno „miau”, a potem zaraz mruczy – podczas gdy druga wydaje dźwięki z piekła rodem i walczy jak o przetrwanie. Tylko, że tej pierwszej człowiek mówi „siedź” jak ją podnosi, podczas gdy przy drugiej do wrzasków kota dołączają szybko wrzaski babci o znęcaniu się nad zwierzętami…
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta Wieczorowska
Jezu. Jaki humorystyczny opis. Piękny opis. :-) I te jamniory. :-) Pozdrawiam serdecznie! :-)
PolubieniePolubienie
Wombat
O tej bandzie mogę pisać i pisać, tylko po spłodzeniu tekstu mam zawsze wrażenie, że się rozpędziłam i nikt tego nie zdzierży O.O
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta Wieczorowska
:-)
PolubieniePolubienie
Pani Fason
Koty są magiczne i wyjątkowe, cieszę się że są ludzie, którzy mają dobre i otwarte serca na koci los… :) Też mam w domu cudnego kota znajdę —> a właściwie to ten kot ma mnie ;)
Jeśli chodzi o kocie wagi…to 6kg powiedzmy mieści się w normie, jednak powinno się wziąć tutaj pod uwagę budowę kotki…czy jest niska i drobna czy raczej wysoka (długie-wysokie łapy). Koty tak samo jak ludzie mają różne budowy a przecież inaczej będzie się prezentował mężczyzna, który ma 165cm i wazy 90kg a inaczej taki, który ma 190cm a waży tyle samo… :)
ciepłe pozdrowienia dla wszystkich kociarzy… :)
PolubieniePolubienie
Rolu
A ja z innej beczki – zapraszam do komentowania rolowego świata muzyki a nie tylko „lajkowania” wpisów;) A ja tutaj też będę zaglądał i w wolnej chwili podczepię Cię do blogów polecanych. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta Wieczorowska
Haha. :D Brzmi jak wirtualny handel wymienny. :D
PolubieniePolubienie
Rolu
Tak to zabrzmiało? No popatrz….:) Ale mogę podważyć to stwierdzenie: ja tylko zapraszam do komentowania a podczepienie oferuję bezinteresownie:P
Jak to kiedyś mówił Kazik – „musimy se pomagać”;)
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta Wieczorowska
Kazik mówił wiele rzeczy. Jak każdy. ;-)
PolubieniePolubienie
Rolu
No mówił, mówił;) Czasami miało to głębszy sens, czasami nie a niekiedy w ogóle się to kupy nie trzymało:)
Co by nie było – już jesteś podczepiona pod moje RSSy:)
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta Wieczorowska
O. Dziękuję. :-)
PolubieniePolubienie
zwyczajnybajzel
Haha, uśmiałam się. Sama mam w domu znajdę, z początku kreującą się na szaloną dzikuskę, z czasem (w miarę przybierania na wadze) stała się dystyngowaną damą. I też wygląda jak dwa koty. Ech..
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Hiacynta Wieczorowska
Życie. Nasze koty chyba silnie inspirują się Garfieldem. :’D
PolubieniePolubienie
jacekboss1
Fajny wpis :) , widzę, że koleżanka też jest z Krakowa, pozdrawiam :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Hiacynta
Pozdrawiam ciepło! :-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Hiacynta Wieczorowska
Zgadza się. Ale nie zawsze jest to powód do radościu. ;-) Bogu dzięki, że wiosną smog nam rzednie. :’) Pozdrawiam z Mistrzejowic! :’)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
jacekboss1
Oj tam, ciepło się robi, wiosna idzie, trzeba być dobrej myśli. Dokładnie :) . Pozdrawiam z Borku Fałęckiego! :)
PolubieniePolubienie
lisia kita
…Kot musi mieć konkretny brzuch i konkretną pupę, żeby było co tulać!
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
W granicach jakieś mniej lub bardziej restrykcyjnej normy. ;-)
PolubieniePolubienie
Tochybaomnie
U kotów jest jak u ludzi. Niektórzy mogę jeść do woli i są szczupli, a niektórzy puchną nawet z powietrza. Ja mam 2 kocury, z jednego miotu. Jeden waży prawie 6kg a drugi niecałe 5kg. Więcej jednak je ten ,,chudszy”. O ironio!
Najważniejsze, że Kendra jest szczęśliwa :)
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
Nie wiem. Jest po prostu przekarmiona. XD A ten Twój szvzuplejszy może zażywa więcej ruchu. ^^
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Tochybaomnie
Możliwe. Oba notorycznie spuszczają sobie łomot, jak to bracia ;)
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
Dwa koty w domu. Kocie niebko. <3
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Tochybaomnie
I najlepsza decyzja w życiu! polecam, polecam :)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Hiacynta
Haha. :-)
PolubieniePolubienie
alissenimmeril
no właśnie też zwróciłam uwagę na tą wagę, która jeszcze nie brzmi przytłaczająco xD a może jakaś fotka Kotki? Bo bardzo jestem ciekawa jak wygląda :3
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
No co Wy? Toż to kombajn, nie kot. No chyba, że waży już więcej niż 6. A dane wagowe są przedawnione. ;3
PolubieniePolubienie
jukkasarasti
Taką lekturę w podstawówce przerabiałam. Nazywała się Gruby, o chłopaku, który w czasie wojny głodował, więc później miał traumę i cały czas musiał coś jeść i wiedzieć, że ma co. No i właśnie nabrał takiej figury, jak w tytule powieści. Może z tym kotem podobnie? A może faktycznie przez pozbawienie rozkoszy marcowych… Po co mi seks skoro mam czekoladę (w tym wypadku uiskas)?
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
Myślę, że co jak co, ale kotka moich rodziców nie ma za sobą traumy postwojennej. :3
PolubieniePolubienie
jukkasarasti
A kto ją tam wie, co przeżyła nim trafiła do koktowa?
Albo po prostu rodzice karmią ją tak dobrze, że nie umie sobie odmówić… No i ten przymusowy brak seksu. Też bym się roztyła jeszcze bardziej…
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
Tak. Ten brak seksu najgorszy.
[*]
PolubieniePolubienie
365dniwobiektywielg
;) o tak !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szymon Qavtan Furmaniak
Czytam, czytam, że to takie wielkie, że to dwa w jednym, a nagle szok, 6kg? Przecież to żaden wyskok natury. Mój kot waży 6kg i wcale bym nie powiedział, że to dwa w jednym, nawet nie powiedziałbym, że gruby. Też typowy dachowiec.
Za to miałem znajomość z kotem, niby też dachowcem, ale on jak na swoje 6kg (gdy go jeszcze znałem) wyglądał na o wiele większego, a silny był ponad miarę, że zanieść go do weterynarza to było iście heraklejskie zadanie.
Pozdrokoty!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Hiacynta
Kendrę trzeba by u weterynarza w rękawicach spawalniczych trzymać. XD
PolubieniePolubienie
goldenbrown
Może jakaś dietka typu „żet-pe”? ;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Grand Mader
:D
PolubieniePolubione przez 1 osoba