Bez Kosmitów wślizgujących się w nocy przez niedomknięte okna. „Druga Ziemia” (2011).

Co prawda dopiero w marcu, bo styczeń i luty wessały mnie jak dwie czarne dziury, postanowiłam, że przestanę oglądać filmy mainstreamowe. Bo mainstreamówki prowadziły mnie donikąd. A szkoda życia na wycieczki w ślepe zaułki.

Fakt, że znajomi i nieznajomi zapiali z zachwytu zgodnym chórem nad „Grą Tajemnic” czy udali się gromadnie niczym stado owiec na „Pięćdziesiąt Twarzy Grey’a” w Walentynki nie oznacza, że produkcje te proponują coś nowego, czy warotościowego. „Gra Tajemnic” jeszcze tak [recenzja]. Zahacza o ważne społecznie tematy, nie proponując jednak przy tym absolutnie niczego nowego w kwestii formy. Co do „Pięćdziesięciu Twarzy Grey’a” powstrzymam się od komentarza, bo nie widziałam. Postulat bardzo wywrotowy. Bo w obecnych czasach ludzie coraz częściej działają według reguły „nie znam się, to się wypowiem”. Na Fejsbuku istnieje nawet stosowna grupa zrzeszająca ludzi wyznających tę zasadę.

Z każdym kolejnym hollywoodzkim albo hollywoodzkopodobnym produktem filmowym krzywiłam się coraz bardziej. Aż zdałam sobie sprawę, że to nie ja jestem defektywna, ale filmy, na które się nadziewałam były jak nadpsute cytryny. Cierpkie, gorzkie, po dacie przydatności do spożycia. Otrząsnęłam się z ciągu skwaśniałych hollywoodzkich produkcji i sięgnęłam po „Drugą Ziemię”.

Niskobudżetówka z 2011. Nagrodzona na festiwalu Sundance. Tak naprawdę tylko zahacza o tematykę science fiction. Odkrycie nowej planety, drugiej Ziemi, staje się jedynie tłem do wydarzeń rozgrywających się na Ziemi właściwej. Ambitna nastolatka, kończąc szkołę, przez roztargnienie powoduje wypadek samochodowy z ofiarami śmiertelnymi. Jej życie po wyjściu z więzienia będzie próbą poradzenia sobie z popełnioną tragedią i niesienia zadośćuczynienia otoczeniu.

Film nie epatuje efektami specjalnymi, statkami kosmicznymi wyposażonymi od podłogi po sufit i sypiącymi się na Ziemię spadającymi gwiazdami. Zamiast tego przez półtorej godziny widz jest konfrontowany z dojmującym smutkiem i zrezygnowaniem chowanymi pod za dużą bawełnianą czapką. Akcja rozwija się powoli i w wytonowany sposób. Daje nam to czas, by zrozumieć i poznać motywy postępowania bohaterów. I zinternalizować ich stany wewnętrzne.

„Druga Ziemia” to nieustanne próby poskładania w całość raz rozbitego życia. Próby poszukiwania siebie po tragedii sprzed lat. Ale też innej siebie. Alternatywnego scenariusza. Gdzieś tam. Druga Ziemia jest tu głównie widokiem z okna. Lustrzanym odbiciem naszej planety na tafli nieba. Urasta ona trochę do metafory zagadkowej i niebezpiecznej Ziemi Obiecanej. Bo nikt nie wie, co go tam czeka. Zagadnienie światów paralelnych zostaje przedstawione skrótowo i aluzyjne. Widz nie uświadczy nachalnego science fiction czy Kosmitów wślizgujących się w nocy przez niedomknięte okna.

To film, po którym byłam bardzo smutna. Ale nie dlatego, że go obejrzałam.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!

7 myśli na temat “Bez Kosmitów wślizgujących się w nocy przez niedomknięte okna. „Druga Ziemia” (2011).

  1. Departament Polityki Miłosnej

    A propos dobrego, artystycznego kina, zwał jak zwał! „Za moich czasów” to się jeszcze wypożyczało na video kasety, albo samemu nagrywało po północy co ambitniejsze rzeczy. Ja pamiętam cykl w tvp, który mnie wyedukował u podstaw i wprowadził w świat kina a mianowicie „100 filmów na stulecie kina” i kiedyś zbierałam nawet te wszystkie karteczki z kolorowych gazet zapowiadające filmy! Wycinałam skrupulatnie. No i do tego było „Mistrzowie kina” który
    odbierałam jako grubszy kaliber i trudny do przełknięcia dla licealistki szczególnie gdy na dodatek filmy te zaczynały sie o 23:15 i trwały trwały i trwały i nie raz spałam na fotelu i sama przed sobą udawałam, ze oglądam. Nie abym się tłumaczyła. Dziś wszyscy bazują na internecie i maja to na dysku i szybko po obejrzeniu wyrzucają je. Ja mam jeszcze nagrane kasety VHS, które były dla mnie świętością. A potem jeszcze długo Grażyna Torbicka na tvp2 i jej Kocham Kino!
    Życzę więc Tobie Agato Hiacynto, byś swoją duszę karmiła tylko dobrą strawą!!!

    Polubienie

  2. PC

    Alleluja i do przodu.Nie smucić się.Dziś obejrzałem na tvp Historia „Zimowy lot motyla. Smak nieodwzajemnionej miłości” dla wszystkich. 35 min, Film dokumentalny, 1995
    Krótko i na temat. Teraz szukam go w internecie, aby polecić bliskim i młodzieży..”prawda jest ciekawa”

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.