Wracam tramwajem z korpo. Dzwoni On. Planuje zakupy spożywcze na jutro.
– Makaron z kurczakiem po chińsku?
– Makaron odpada. Jestem na diecie bezglutenowej.
– Od kiedy?!
– Od ostatniego posiłku.
Ale zanim co. W ramach ponoworocznego planu oszczędki spożywczo-finansowej postanawiamy gotować do pracy.
Póki co makaron ze szpinakiem i kurą. Albo spaghetti po bolońsku. Na zmianę. Dziś padło na kurę. Wstajemy rano. Gotujemy. Smażymy. Ważymy. Rozmrażamy szpinak z Hortexu. Powtarzalność uzyskanego dania mamy opanowaną do perfekcji. Za każdym razem makaron wychodzi nam taki sam. Pakuję swoją część w pośpiechu do plastikowego pudełka. Asekuracyjnie wkładam je do siatki zrywki z Lewca.
Ale że nieszczelne pudełka chodzą po ludziach, to i mnie to nie omija. Zajeżdżam do korpo. Wypakowuję rzeczy z torby, a tam wszystko jak po inwazji zombich. Zieleń ściele się gęsto. A wszystko trąca zapachem miażdżonego rano czosnku.
Obiad spektakularny przestrzennie, ale smakowo mniej fortunny. Zbieram resztki szpinaku z portfela, ścieram zielone strugi z kalendarza. Z całą resztą udaję się do mikrofalówki. Nie idzie się dopchać. Nie dziwota, 170 osób w korpo. A działająca mikrofalówka – jedna. Jem zimne, jak na zombie przystało, soczyście chwaląc pod nosem pracodawcę.
Następnego dnia. Jadę do korpo. Spóźniona sromotnie. Bo kto by pomyślał, że 572, szybka linia łącząca Osiedle Oświecenia z korpo nie kursuje w dni powszednie między 9-11. Stoję na Placu Imbramowskim. Oddycham szalikiem. Chociaż niebo błękitne, a powietrze smakuje jak powietrze, a nie papierosowy oddech upalonego olbrzyma. Ale bądź co bądź to Kraków – inhalacja szalikiem nie zaszkodzi. Zaparowane mam już całe okulary. Czekam na 172. Długi i wysmukły. Korpo cadillac, który zabierze mnie na Rondo Ofiar. Spóźnioną i sfatygowaną porankiem, ale zawsze.
Ludzie nadciągają na przystanek z Placu Imbramowskiego. Koło mnie staje wyfiokowana paniusia. Ze szmacianą torbą „Żyj Eko”. Z torby wystają: bukiet snickersów. I paczka białego makaronu wielkości zdechłego barana. Świadomość estetyczna i żywieniowa lepsza niż suknia ślubna Kate Middleton.
Kobieta z całą eko siatką glutenu. A ja od wczorajszego popołudnia – na diecie bezglutenowej. Jak i dlaczego? A bo Klementynka siedzi w korpo. I podczytuje na tablecie książkę o diecie bezglutenowej. Że gluten zmodyfikowany genetycznie. Że zawiera opiaty. Że uzależnia. Że powoduje alergie pokarmowe. Że nasila objawy schizo i cyklofrenii. Ten ostatni argument mnie przekonuje. Przełykam ostatni kęs glutenowego zombie makaronu. I przechodzę na bezglutenówkę z taką łatwością z jaką się przechodzi przez ulicę, jak nic nie jedzie.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na wiosnę i na Facebooka. Much love!
Wombat
W rosyjskim akademiku na dziesięć piętr przypadały dwie małe lodóweczki, takie wielkości przeciętnej kuchenki. Plus prywatne, poukrywane po pokojach, ale tych doliczyłam się niewielu. Mikrofalówek żadnych, kuchenki po dwie na piętro i po trzy czajniki. Pokoi czteroosobowych po piętnaście na piętro, na parterze trochę mniej.
A także brak pralek. A do każdego pokoju był tylko jeden klucz.
PolubieniePolubienie
Agata Wieczorowska
Hm? :)
PolubieniePolubienie
ulotnechwile870674553
Minimalizm wyższego rzędu
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agata Wieczorowska
To jakiś mój stary tekst sprzed stu lat :DD pozdrówki!
PolubieniePolubienie
jukkasarasti
Mię natomiast ciekawi niepomiernie skąd Klementyna ma książkę o bezglucie na tablecie? Bo ja szukałam i znajdowałam tylko papierowe…
PolubieniePolubienie
qavtan
Z tego co słyszę, to Wy w Krakowie i tak Jesteście przegrani przez zanieczyszczenie powietrza i w sumie nic Was nie uratuje :'(
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
Brońboże. My jeszcze zdążymy zawładnąć tym światem, nie tylko smogiem. xD
PolubieniePolubienie
qavtan
Okey, nie czytałem notki, ale o glutenie kolega naukowiec dał linka ostatnio :D http://www.crazynauka.pl/dieta-bezglutenowa-jak-sami-siebie-oszukujemy/
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ulotnechwile870674553
Bardzo ciekawa rzecz. Ja od dawna zauważyłam, iż ludzie mają skłonność do głębokiej i niezachwianej wiary w to, co podadzą media. Zwłaszcza jeśli podeprą te rewelacje autorytetem jakiegoś nikomu nieznanego naukowca. Rewelacyjny i rewolucyjny bzdet uznany zostaje prawdą nie do obalenia, bo każdy kolejny naukowiec, który go obali, staje się dla ogółu pelikanów „autorytetem żadnym”. Pamiętacie historię że szpinakiem? Teraz powoli odkłamują mit o cholesterolu, a w reklamach nadal środki „zwalczające”. Tak to działa.
PolubieniePolubienie