I. Rzecz o kaktusie.
8.40. Wsiadam do zapchanego 173. Z kaktusem. Kaktus z Biedronki, ważna sprawa. W autobusie ludzi więcej niż nowożeńców w Ikei. Drzwi ledwo się za mną domykają. Kłuję na prawo i lewo. W jaja i między oczy. Ludzie rozstępują się przede mną jak Morze Czerwone przed Izraelitami. „Pani sobie przysiądzie. Pani z kaktusem.” Przysiadam. To dopiero jakoś życia i jazdy. Kaktus powinien krążyć ze mną codziennie do korpo i z korpo.
Przeprowadzam się za dwa tygodnie.
Klamotów i bibelotów mam tyle, że spokojnie mogłabym wynająć Plac Nowy na Kazimierzu i opchnąć cały ten badziew którejś niedzieli. Po pięciu latach zbieractwa, zaczynam dążyć do minimalizmu. Usuwam, co się da z pokoju, żeby przeprowadzka mniej bolała. Kaktusa postanowiłam wziąć do korpo. Bo i tak przeprowadzam się z choinką (choinka z Obi).
II. Rzecz o masce.
Wieczorem spotykam się z Nim. Nie widzieliśmy się 4 dni. To dla nas jak 2 lata. Umawiamy się pod salwatorskim Lewiatanem. Romantycznie. Nie wychodzi nam jednak z tym Lewiatanem (bo tam uwiązano wściekle ujadającego psa), ale tuż obok, pod koparką. Bo całe osiedle rozkopane jak wielkie kretowisko. Kopią. Poszerzają chodniki. Przesuwają jezdnie. Wiadomo, idealna pora roku na podobne przedsięwzięcia.
Stoję pod koparką. Duszę się szalikiem. Bo maska antysmogowa jeszcze nie przyszła. Idzie On. Nawet Go nie poznaję. Chociaż ten musztardowy spodeń powinnam wychwycić wszędzie.
Dostarczam obszerny apdejt. Okazuje się, że poza prezentami dla całej rodziny, wykupiłam też pół Bershki. Efekt uboczny zakupów w Galerii Krakowskiej. On musi łyknąć moją grudniową rozrzutność. Szczególnie, że w pozostałe miesiące roku życie ze mną przypomina życie ze skarbonką świnką. Łyka jeszcze parę innych nowości. Przegryza ciasteczkiem korzennym. Popija herbatą. Słucha i łyka dalej. Krztusi się dopiero na masce przeciwsmogowej.
– To jak my jak będziemy teraz chodzili na spacery?!
– Kiedy my nie chodzimy na spacery.
Nie ma kiedy. Nie ma jak. A maska to nie bombast. Ani hipsterski gadżet. Poza korzyściami zdrowotnym – same minusy.
- Będzie cisnąć w zauszniki od okularów.
- Będzie haczyć ze słuchawkami od telefonu.
- Będzie grzać w pół twarzy i brodę.
- Jak nos zaswędzi, to nawet nie będzie jak się podrapać. Jak w gipsie.
- Jak ktoś zadzwoni, to odbiorę jak po przeszczepie krtani.
- Małe dzieci będą uciekać przede mną z krzykiem. Przynajmniej te bardziej strachliwe.
- Ludzie będą sobie robili ze mną selfie w okolicach Halloween.
- Kurtki trzeba będzie od teraz kupować nie pod kolor butów czy torebki, tylko pod maskę.
- Rower trzeba będzie przemalować pod maskę.
Ale nade wszystko:
- Jak zobaczę młodzież przywiązującą kotu do ogona blaszaną puszkę, to nie będę mogła pouczyć werbalnie. Będę musiała od razu rzucić się na nich z kijem bejsbolowym.
Z plusów, to co najwyżej:
- Będę mogła uniknąć rozmów o wszystkim i o niczym w autobusach i na przystankach.
Prosty rachunek, nie ma co. Zasypiając, On stwierdza, że jednak też kupi sobie maskę. Będziemy stosować symultanicznie. I chodzić na długie spacery.
Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!
makowskimariusz
A myślałem o niej. Bardzo trafnie wskazujesz ograniczenia tego osobistego filtra. Potrzeba nam jakiegoś celebryty żeby wylansował gadżet. Kiedy większość zaczyna wyglądać a la świńskieryje wtedy wtedy te opory i wstydy spływają i biegniemy do sklepu. A propos sklepu, jest taki z maskami koło ronda mogilskiego, myślałem o masce na rower, bo wtedy zwiększona wentylacja. Pytam pana w sklepie speca od masek, czy to się nada. On że raczej do spokojnego oddychania. Zrozumiałem że do sportu rzecz chybiona, bo sie człowiek zapoci, zaflegmi, zasmarka. I tu jest pat, bo maska ma dla mnie sens przy zwiększonym ciągnięciu powietrza, a do tego ona nie przystosowana. Ale w domu mam oczyszczacz i to jest według mnie kierunek radzenia sobie ze smogiem.
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
W masce oddycha się trudniej. Na rowerze można się udusić.
PolubieniePolubienie
pannazzapieca
To ja chyba też chyba zainwestuję w taką maskę.
PolubieniePolubienie
Agata Hiacynta
Oj warto.
PolubieniePolubienie