Bo urodziłam się, żeby być królową poniedziałków.

Poniedziałek. Zimno jak na Alasce. Ciemno jak w afrykańskim buszu. Smog jak w Pekinie. Po co jeździć, skoro wszystko na miejscu. Przewracam się na drugi bok i mam nadzieję, że On zaśpi do pracy. Że poleżymy dłużej na materacu jak dwa koty na legowisku. On jednak jest nieprzejednany. Wstaje punkt szósta. I z marsową miną idzie do łazienki. Prysznic wybucha jak Wodogrzmoty Mickiewicza. Jednak co Polska, to Polska.

On wychodzi o 6.30 z mieszkania. Bo pracuje za Krakowem. Jakby w Krakowie pracy nie było. Ja mam czas do 8.30. Twardo się nie kładę. Bo spanie w poniedziałkowe poranki jest dla mięczaków. Wybieram nowe etui na telefon na Allegro. Bo skoro jest pieniądz, to trzeba go wydać. Wybór etui większy niż past do zębów w Rossmannie. Schodzi mi ponad godzina. W końcu zamawiam. Po przetrzepaniu pół Allegro, jestem tak skołowana, że nie wiem, czy zamówione etui w ogóle wejdzie na mój model. Czy może trzeba będzie opiłować telefon. I czy będzie równie urodziwe, jak zdjęcie umieszczone na aukcji.

Producent obiecuje cuda niewidy, a z doświadczenia wiadomo, że może przyjść mizerny, plastikowy gniot ledwo przypominający tego ze zdjęcia. Kto nie ryzykuje, ten nie ma. Zamawiam. Wywala mnie z internetu przy dokonywaniu płatności. Bo internet ciągniemy od Babci Z Dołu. Przez podłogę. Za 10 PLN. Ale nie wart ani złotówki. W końcu udaje się kupić. Już nie wiem, czy zapłaciłam raz, czy podwójnie. Bo internet znowu pada. Jak żul pod monopolowym.

Zdaję sobie sprawę, że jeśli mam przed korpo zdążyć na osiedlową pocztę, to już powinnam na niej być. Wybiegam z domu. Włos rozwiany. Niezawiązany szalik obija mi się o pięty. Poczta zamknięta na głucho. Dobijam się jak grzeszna dusza do bram niebiańskich. Otwiera mi tęga, ondulowana kobieta. Z drożdżówką w ręce. Poczta zamknięta. Jak to zamknięta, mówię. Zamknięta. Przenosimy się. Ale ja mam awizo. Nie odbierze pani, kochanieńka. A gdzie się przenosicie? Na Senatorską. Na Senatorskiej odbiorę? Nie, bo się jeszcze nie przenieśliśmy. Aha. A kiedy odbiorę? Tego to ja, kochanieńka, nie wiem. Ondulowana odgryza kęs drożdżówki wielkości pajdy chleba i zamyka mi i tak zamkniętą pocztę. Pewnie bez skrupułów odeślą mi paczkę do nadawcy.

Tak może zacząć się tylko poniedziałek. Biegłam tak, że dobrze, że sobie nóg nie połamałam. Korpo by się nie wypłaciło. Po drodze udało mi się wchłonąć cały smog. Jak już idę na korpo przystanek, to powietrze jest czyste jak w Busko-Zdroju.

Po korpo biurkach przechadza się laska, serwując darmowe ciastka i galaretki. Z jakiej to okazji? Z okazji poniedziałku. Uśmiecha się szczerze, nie poniedziałkowo. Korpo skromność i konspira. W końcu raz w życiu zostaje się team leaderem. Warto sypnąć ciastkiem. Chociaż wolelibyśmy drożdżówki z makiem z krakowskiej Ćpalni-Piekarni.

O 11-tej wydają darmowe bilety do kina. Kolejka jak po Franię za PRLu. Bilety dla pierwszych 60 osób, które wypełniły ankietę pracowniczą. Ja wypełniłam tak szybko i tak nie patrząc, co i jak, że zaznaczyłam, że mam dzieci. I biletów dostałam aż cztery. Dobrze. Będzie można przeleżeć kiedyś pół niedzieli w Cinema City. Z własnym chipsem. I o własnym soku.

11.30. Wszyscy grupują się przy oknach, jakby przed korpo zlądowało UFO. Tymczasem ciężarówka wjechała na korpo parking. I się wywróciła. Leży na boku jak wielki, czarny żuk. Koła jeszcze się kręcą. Sensacja dnia. A kto wie, czy nie tygodnia. Bogu dzięki, że rano wchłonęłam cały smog, to i widać całe zdarzenie.

O 12-tej wszystko się normuje. Siedzimy za biurkami rozjebani jak pijacy w knajpie. Wpierdalamy ciastka jak spejs kejki. Na maile odpisujemy z rzadka i z łaski. Na home workingu bym się bardziej urobiła. A bo sprzątanie, gotowanie, prasownie w tle. A tak poniedziałek mignął jak korpo pieniądz. Szybko i niezauważony.

strzalkos

​Jeśli spodobał Ci się tekst, to super! Gdzieś tam cieszę się jak dziecko i skaczę pod sufit mojego ośmiometrowego strychu. Udostępnij, proszę, podlinkuj, przescroluj jeszcze raz. Wpadaj też częściej na zimę i na Facebooka. Much love!

10 myśli na temat “Bo urodziłam się, żeby być królową poniedziałków.

  1. Zib

    Cieszę się i współczuję. Tekst super ale to z poprzedniego życia(ja jako kot mam już trzecie!). Ciesze się bo znowu znalazłem coś czego nie czytalem. Twojego i niezlego. Choć nie lubię nadużywania słów niecenzuralnych bez artystycznego sensu. Ale rozumiem, wiem że wielu inaczej nie pojmie o co chodzi😁
    A współczuję dlatego że znam ludzi zdziadziałych przez system korpo. System wzajemnego obserwują się za plecami i budowania swych wątpliwych pozycji. Dobrze być ponad tym, ale cóż…. zresztą Ciebie raczej stać na to tylko odwaga…. Pozdrawiam Zb

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.